Nowy protest przeciw indykom?
Wkrótce koło Kosierza (gmina Dąbie) i w okolicach Bobrowic mają powstać kolejne fermy indycze. W związku ptasią grypą szalejącą na terenie woj. lubuskiego, mieszkańcy mają obawy.
Inwestycje związane z hodowlą zawsze budzą sporo emocji. Tak było w przypadku fermy indyczej w Dąbiu, która powstała kilkaset metrów od bloków mieszkalnych. Ludzie dość długo protestowali, ponieważ obawiali się, że nie będą mogli otworzyć okien w mieszkaniach ze względu na smród. Ostatecznie jednak spór został zażegnany i ferma powstała kilkaset metrów dalej.
Od kilku miesięcy planowane są kolejne fermy indycze na terenie gminy Dąbie i gm. Bobrowice. Przedsiębiorstwo działające zarówno w Polsce, jak i w Niemczech zdecydowało się wybudować trzy fermy. Jedną w okolicach Kosierza, pozostałe w regionie Bobrowic. Podczas pierwszego spotkania w Kosierzu z mieszkańcami nie słychać było głosów sprzeciwu.
Początkowo część mieszkańców cieszyła się, że ferma powstanie.
- Będzie oddalona od domów, a ponadto to zawsze jakiś nowy pracodawca, u którego ktoś z gminy będzie mógł się zatrudnić - mówi jeden z mieszkańców Kosierza.
Na jednej fermie na stałe będzie zatrudnione 10 osób. - Oczywiście liczba pracowników będzie się zmieniać w zależności od potrzeb na dany okres - zaznacza Magdalena Czarna, pełnomocnik inwestora.
W ostatnim czasie nastroje części mieszkańców zaczęły się zmieniać. Wszystko przez ptasią grypę, której ogniska wykryto w województwie lubuskim. W związku z ptasią grypą ubito już co najmniej milion sztuk ptactwa. Co najmniej, bo to są dane dotyczące tylko ferm.
- Im więcej drobiu, tym większe zagrożenie. Nie jestem przekonany do tej inwestycji, zwłaszcza w tym gorącym okresie - stwierdza pan Maciej, zamieszkujący tereny gminy Bobrowice.
Oficjalnie w urzędach gmin jednak nikt na razie się nie skarży. - Sprzeciwów nie zgłaszali nam jeszcze ani mieszkańcy. Z tego co wiem, inwestor też nie dostał takich sygnałów i pracuje nad uzyskaniem decyzji środowiskowych - mówi wójt Krystyna Bryszewska. Inwestor zapewnia, że jest przygotowany na wszelkie warunki i odpowiednio zabezpieczony.
Podkreśla, że w przypadku ptasiej grypy trzeba przestrzegać pewnych wytycznych, narzuconych przez sanepid. - Bardziej mogą to odczuwać gospodarstwa domowe, gdzie nowe warunki są wyjątkowe. U nas to standard - przyznają.
Inwestor działa na rynku polskim jak i niemieckim. Robi to już od około 10 lat. Pani Czarna zapewnia, że budynki oraz wyposażenie wewnętrzne będą wykonywane w technologii niemieckiej.
- Elementy będą w pełni zautomatyzowane. Mówimy tutaj między innymi o dozowaniu karmy oraz wody - wyjaśnia pełnomocnik Magdalena Czarna.
- W tym terenie odbywał się będzie tucz, czyli hodowane będą dorosłe osobniki. Planujemy postawienie czterech budynków.
W każdym z nich w jednym cyklu będzie przebywać 9 tys. indyków (takich cyklów będzie cztery. Jeden cykl trwa 15 tygodni, później jest krótka przerwa na dezynfekcję i kolejny cykl produkcyjny ) - informuje pełnomocnik inwestora Magdalena Czarna .