Nyża dla służby jako dusza mieszkania
Oglądam mieszkania na sprzedaż i myślę,co jest duszą domu. Te w stanie deweloperskim są bezduszne, ale co z tego - czekają.
Gorzej z tymi „do wejścia”. Na przykład większość oglądanych przeze mnie miejsc jest pozbawiona półek na książki, które z pewnością są małymi duszami. W obecnej sytuacji przysparzają mi problemu, jest tych dusz kilka tysięcy, nie mam co z nimi zrobić, ale przez lata budziły mnie w tym samym miejscu na półce koło łóżka, wiedziałem, że tam są, zarówno te, które poznałem, jak i te, których nigdy nie przeczytam.
Nawet nie mówię o ołtarzyku krakowskiego intelektualisty, na którym musiał być Ulisses Joyca, Archipelag Gułag Sołżenicyna (udało mi się, od deski do deski) i jeszcze kilka bardzo trudnych do przebrnięcia dusz - cokolwiek, byle półeczka nad komodą.
A tu nic.
Chodzę o pięknych, minimalistycznych, białych wnętrzach, które nie pasują do książek. Bo książki pasują wszędzie.
Inną duszą może być kominek, ale w sumie już nie, bo nie wolno palić. Ja miałem taki z otwartą komorą spalania, wykonany przez zduna, który łaził po pokoju z kopcącą się gazetą, żeby sprawdzić, jak idzie cug, wyglądał przy tym jak starosądecki szaman okadzający święte miejsce. Kominek dymił obficie, strzelał iskrami na drewnianą podłogę i nigdy nie pełnił żadnej funkcji grzewczej, bo dla mnie kominek zamykany ma szybkę jest jak dusza w urnie.
Tak czy siak - to już nie wróci, a jeśli nawet to nielegalnie.
Najpopularniejszą duszą polskich domów, której mi akurat brakowało, był telewizor. Rosjanie twierdzą, że TV zastępuje pierwotny ogień i już się z tego nie śmieję, bo w erze komórek, nie licząc posiłków, już chyba tylko przy telewizorze można się spotkać w jakimś wspólnym celu.
Gdyby ktoś z Was chciał wstawić do domu dziewiętnastowieczną duszę w postaci pianina, to musi wiedzieć, że jest do dusza bardzo ciężka i lepiej tego nie robić samemu. Natomiast z pomocą kafarów z firmy do przeprowadzek da się to zrobić zawsze, nawet przy najbardziej wąskich schodach i ciasnym przedpokoju.
Trzeba tylko postawić pianino na boku - zajmuje wtedy ta dusza tyle co mały, gruby człowiek. To taka moja logistyczna porada - jakby się kto uparł, albo nie daj Boże pragnął na siłę umuzykalnić swoje dziecko.
Mój brat, po wielu poszukiwaniach, znalazł mieszkanie z nyżą, czyli małym pomieszczeniem bez okien, w którym mieści się tylko łóżko (prawdopodobnie dla służby, 100 lat temu). Nie ma pojęcia, co w tej nyży się działo, czy było to tylko miejsce do spania, czy może również mezaliansów.
Ale dla niego, od niedawna, duszą domu jest nyża. Wyłącznie.