Sprawa z Salą BHP jest w gruncie rzeczy taka sama jak problem Damy z gronostajem w rękach Czartoryskich. Minister Gliński zapewne chciał dobrze, błąd jednak został popełniony na samym początku, kiedy co do zasady uznano absurdalne roszczenia spadkobierców, że prawo własności w stosunku do obrazu jest takie samo jak do mieszkanka w spadku po prababci.
Nie miało już znaczenia, czy otrzymają za to sto czy pół miliarda złotych. Trzymajmy się tego przykładu: Czy to jest tak, że dawni właściciele mogli sprzedać Damę? Skoro to ich własność to może i mogli coś domalować albo nawet w ramach jakiegoś performance spalić?
Nie da się pojąć społeczeństwa - trzymajmy się polskiego kontekstu - bez zrozumienia, że przykładowo Jasna Góra, choć formalnie w księdze wieczystej należy do Paulinów, nie może być nawet przez nich sprzedana pod zabudowę deweloperską. To symboliczne prawo własności przynależne całej wspólnocie - jej tradycji to nie tylko kwestia wielkich zabytków i miejsc symbolicznie budujących naród jako jedność obywateli.
Tak samo jest z niejednym krzyżem przydrożnym - czy jest on własnością formalnego właściciela gruntu, czy tych, którzy zakupili belki na konstrukcję, czy całej wsi, której obywatele modlili się przed nim kilka wieków? Tak samo było w 2010 roku z krzyżem z Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie, który już po kilku dniach był „narodowy” i koniec, a harcerze, którzy przynieśli belki mieli prawo i honor już tylko nim się opiekować.
Czasem prawo własności - to z księgi wieczystej musi być dzielone z narodem, jakkolwiek by nie brzmiało to patetycznie. Powiem więcej nie zawsze wiadomo kiedy dokładnie prawo własności z księgi wieczystej staje się już częściowo narodowe - staje się dobrem wspólnym. Ponad wszelką wątpliwość jednak czasami tak się zdarza i koniec. Jedno natomiast wiadomo, dla tego kto ma formalny tytuł do zabytku, prawo własności staje się zobowiązaniem, narzuconą lub czasami przyjętą dobrowolnie odpowiedzialnością za przechowanie dziedzictwa a nie prawem do zamieniania go na osobiste uciechy. Dokładnie tak myślała księżna Izabela Czartoryska, szkoda, że nie jej potomkowie.
Dlatego nie ma sensu przekonywanie, że Sala BHP w Gdańsku jest jedną z wielu tancbud, które można wynająć dla pieniędzy czy z innych powodów. Sala BHP jest już w honorowym depozycie Solidarności - ale duchowo należy do narodu, do wszystkich obywateli. A Solidarność jest narodowa tak jak Dama z gronostajem, bo inaczej Solidarność nie ma sensu i wszystko jest na sprzedaż.