Karol Okrasa odwiedził wieś na zaproszenie stowarzyszenia „Nasze Zatonie”. W swoim programie łamał przepisy. Tym razem z czosnkiem.
- Kto to jest - zapytał Jarosław Skorulski.
- Karol - odparł zgodnie chór przedszkolaków.
- Chyba pan Karol? - stwierdził nieco zmieszany Skorulski.
Ale znamienity kucharz nic z tego sobie nie robił i rychło znalazł kontakt z młodymi wielbicielami kuchni.
Tak, tak, przedszkolaki z przedszkola nr 9 i nr 30 nie tylko są smakoszami potraw przygotowywanych przez mamy i babcie, ale także uczą się gotować. Zdobywają szlify w „Akademii kulinarnej”. - Mamy kółko kulinarne i dzieci już od pięciu lat kompletują przepisy - mówi Izabela Gruda. - Najpierw proszą rodziców o przepisy na ich ulubione potrawy, później ilustrują je, a wreszcie podczas warsztatów kulinarnych starają się je odtworzyć. To oczywiście zdrowe przepisy.
I w efekcie Karol Okrasa dostał do ręki dwa opasłe tomy przepisów kulinarnych. Mimo wszystko doszło do dwóch małych spięć. Mianowicie w jednym przypadku do dekoracji potrawy, fikuśnego bałwanka służyły żelki, a inny indagowany o zdrową kuchnie młodzieniec przyznał się nieostrożnie do uczucia, którym darzy... chipsy.
W końcu uznano, że wszyscy obecni, niezależnie od wieku lubią kotlety, ale te okrągłe, a nie płaskie oraz naleśniki . Co do kasz nie udało się wypracować wspólnego stanowiska, podobnie jak w przypadku mlecznej zupy.
Na pożegnanie gość honorowy opowiedział o najbardziej odstręczających potrawach, których w życiu próbował i zrobiło się nieco mniej apetycznie. Bo było o rozmaitych insektach. - Łeee, to ja już chyba szpinak wolę - stwierdził na zokończenie jeden z uczestników spotkania.
- A ja juz nie będę grymasiła przy zielonych zupach - dodała jego koleżanka.
I Okasa złamał jednak jakieś zasady.