Oszustwo na policjanta w Białymstoku. Oskarżony zarzeka się, że był tylko kurierem
Ponad 550 tys. zł - tyle w sumie straciło dziewięciu seniorów z Białegostoku i innych miast w kraju, perfidnie wykorzystanych przez szajkę oszustów. W czwartek przed sądem okręgowym stanął Łukasz D., który odbierał od nich pieniądze.
- Wiedziałam tylko, że muszę ratować córkę. Emocje mnie poniosły, straciłam zmysły. Zachowałam się jak małe dziecko. Robiłam to, co mi mówiono przez telefon. Wtedy nie myślałam o pieniądzach, a o życiu córki. Przeżyłam to okropnie, nie da się tego opisać. Straciłam dorobek życia, ciężkiej pracy mojej i męża - szlochała Jadwiga S.
Z dziewięciu osób, które w procesie oskarżonego Łukasza D. mają status pokrzywdzonych, 81-letnia białostoczanka straciła najwięcej. W plastikowej reklamówce przekazała nieznajomemu 240 tysięcy złotych. By tylko pomóc mieszkającej w Stanach córce, Jadwiga S. była gotowa oddać jeszcze 20 tysięcy. Ale telefon więcej nie zadzwonił, a wtedy ona zdała sobie sprawę, że padła ofiarą perfidnego oszustwa.
W dalszej części artykułu dowiesz się m. in.:
-
jak wyglądał schemat oszustwa
-
jak tłumaczył się oskarżony
-
ile pieniędzy straciły oszukane osoby
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień