Pięć lat lubelskiego lotniska. Lot z turbulencjami, ale bilans na plus
Będzie tort... i właściwie to koniec świętowania piątych urodzin Portu Lotniczego Lublin. Rodził się w bólach, ale dziś śmiało można powiedzieć, że gdyby nie było lotniska bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, jeśli chodzi o rozwój Lublina i regionu.
To jest moje dziecko - mówi z dumą Jacek Sobczak, który w zarządzie województwa odpowiadał za zaplanowanie, wybudowanie i uruchomienie Portu Lotniczego Lublin. Lotnisko rozpoczęło działalność 17 grudnia 2012 roku i po pięciu latach uczciwie trzeba powiedzieć, że jest to sukces, jakiego lubelskie nie doświadczyło od dekad.
Trzymając się poetyki Sobczaka, trzeba przyznać, że ciąża, czyli czas przygotowania inwestycji, była trudna.
- Wykupowaliśmy grunty nie mając planu zagospodarowania przestrzennego, wydanie decyzji środowiskowej trwało 1,5 roku, był problem chronionych susłów, wycinki 100 hektarów lasu, przepchnęliśmy przez Sejm specustawę ułatwiającą budowę lotnisk w Polsce. To było jak droga krzyżowa, jak zimowe wejście na K2 - wspomina Sobczak, który jest przewodniczącym rady nadzorczej lotniskowej spółki. - Cały czas z tyłu głowy kołatała nam się myśl, co będzie, jak nam się nie uda? Nie wiem, czy dziś byłaby ekipa, która by się na budowę lotniska porwała - dodaje.
Z artykułu dowiesz się m.in.:
- jakie były początki lubelskiego lotniska
- dlaczego agenci CBA wkroczyli do biur portu lotniczego
- ile kosztuje utrzymanie lotniska i jak duże są straty
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień