Piłkarze, kibice, sędziowie przed telewizory [FELIETON DARIUSZ KUCZMERY]
Kiedy przed meczem Neftczi - Widzew o Ligę Mistrzów, nieżyjącemu już dziennikarzowi wypadł kolorowy telewizor z balkonu 11 piętra hotelu w Baku, większość przypuszczała, że rola telewizorów w sporcie też będzie spadała. Wydawało się, że ktoś kiedyś wyrzuci ostatni telewizor na dobre. Tymczasem pomyłka - bez telewizorów w sporcie żyć się nie da.
Sędziowie są już szczupli, nie tak jak przed laty Aleksander Suchanek, trenują biegi, mają wytrzymałość maratończyków, ale potrzebują kamery do pomocy. System VAR rozstrzyga kontrowersyjne sytuacje. Od razu nasuwa się refleksja, dlaczego tylko kontrowersyjne, a nie... wszystkie. Po co panowie w czerni, czy ostatnio coraz częściej w żółci, biegają po murawie, niekiedy przeszkadzają w grze, skoro mogliby w ogóle przenieść się do studia i stamtąd oglądać mecze. Zauważone przewinienie ogłaszane byłoby tak samo gwizdkiem. A uzasadnienie popłynęłoby z głośników. Proste!
W telewizji przy wykorzystaniu kilku kamer widać lepiej, niż z poziomu boiska. Ja sam kiedyś pełniłem funkcję sędziego, czy raczej dziennikarza VAR, gdy musiałem zostać w redakcji, by odbierać przez telefon sprawozdanie niepiszącego na komputerze nestora dziennikarstwa. Wszyscy inni redaktorzy pobiegli na stadion, zasiedli na trybunach i... dzwonili do mnie. Dziennikarz Przeglądu Sportowego Robert Blesiński pytał wprost: „Darek, był karny na widzewiaku, czy nie?”. Obecni na stadionie, gdy przymknęło im się oko na chwilę nie mieli możliwości obejrzenia powtórek. Ja miałem replay i to z kilku kamer, więc widziałem lepiej.
Var wprowadza PZPN na ligowe boiska, ale ośmieszyła się piłkarska centrala, rezygnując z pomocy telewizji podczas ostatniej kolejki ligowej. Zamiast zainstalować VAR podwójny lub potrójny, wyrzucono go przez okno. Jak w czasach Fryzjera można kręcić lody, nikt nie zmieni decyzji po pomyłce sędziego boiskowego (świadomej pomyłce lub nieświadomej).
Sędziów już wyprosiliśmy z boisk, dziennikarzy też, czas na piłkarzy. Przy galopującej popularności E-Sportu trzyba przyzwyczaić się do tego, że młodzi ludzie coraz chętniej będą grać w gry przed telewizorami niż na boiskach. Do tradycyjnych klubów nikt się już nie będzie zgłaszał, a do klubów E-sportu i owszem. Polscy ligowcy grali w FIFA 18 i nie musieli kopać, tylko przyciskać guziki na joystickach. Odbył się już także pierwszy mecz międzypaństwowy.
Sport wirtualny będzie nieśmiertelny. Właśnie zdecydowano, że Davide Astori, piłkarz Fiorentiny którego śmierć przed meczem wstrząsnęła wszystkimi, pozostaje w grze FIFA 18. Nie ma już człowieka, jest obrazek w telewizorze o jego nazwisku. Co mówił Popiołek?