Pogorzelcy potrzebują pomocy
Gdy dom sześcioosobowej rodziny stanął w ogniu, każdy wynosił co tylko się dało. Mieszkańcy gminy organizują zbiórki i koncert charytatywny, ale pomocy wciąż potrzeba
Jest niedziela - taka, jak każda inna, przynajmniej z początku. Aniela Guzik z synem Janem Maleńczakiem wraca z kościoła. Jakby nigdy nic jedzą wspólnie rosół.
Nic nie zapowiada tragedii, jaka za chwilę ich dotknie. Gdy do części mieszkalnej pani Anieli przychodzi córka i mówi, że nie ma światła, pani Aniela nie wierzy, że u niej też go zabrakło. Ale gdy sprawdza okazuje się, że i u niej go brakuje.
Sąsiadka: - Palicie się!
Kilka sekund później wbiega przerażona sąsiadka. - Palicie się! - krzyczy ile sił w płucach. I rzeczywiście: dach budynku stoi w ogniu. Wystraszona rodzina obserwuje, jak cały ich dobytek staje pod znakiem zapytania. Gdy przyjeżdża straż pożarna, w drobny mak idą oba okna na poddaszu.
18-letnia Natalia Maleńczak nagrywa całą sytuację komórką. Cały czas wspólnie z rodziną, będąc w ogromnym szoku, zastanawia się, co uda się odratować. Trwa akcja wynoszenia tego, co tylko się da. Rzeczy wynoszą strażacy, policjanci, mieszkańcy wsi. - Dziękujemy z całego serca im wszystkim - wzrusza się pani Aniela parę dni później.
Wszystko może się zawalić
Już parę sekund po wjechaniu do miejscowości w oczy rzuca się dom z uszkodzoym dachem. Z pozoru nie wygląda to źle, ale po wejściu do środka okazuje się, że w niektórych pomieszczeniach... nie ma sufitów. Na strychu dominuje czerń od zwęglonych belek. Gdzieniegdzie są też popalone książki czy ubrania.
Śladów po popiole już nie ma, bo rodzina zdążyła je uprzątnąć. Nie ma także resztek piany, które można było zobaczyć jeszcze parę dni po pożarze. Ale to wszystko wcale nie oznacza , że dom nadaje się do użytku. W każdej chwili może się zawalić, więc rodzina musi mieszkać u swoich bliskich. - Wczoraj był taki wiatr, że aż się bałam, że to wszystko się zerwie - przyznaje w czwartek Aniela Guzik, jedna z mieszkanek domu.
Niesprawiedliwy los
Jak na ironię, Maleńczakowie i Guzikowie przed pożarem właśnie kończyli remont domu. - Do odnowienia został jeszcze tylko pokój na górze i strych - opowiada pani Aniela. - Nie zdążyliśmy ubezpieczyć domu... - dodaje w temacie ironii pan Jan.
- Szkoda, że to właśnie ich spotkała taka tragedia. Natalka jest naprawdę dobrą osobą, zanim pomyśli o sobie, tysiąc razy pomyśli o innych - mówi nam z kolei anonimowo jedna z nauczycielek w szkole, do której chodzi dziewczyna. Tę opinię potwierdzają także znajomi dziewczyny, która udziela się m.in. w strzeleckim stowarzyszeniu Arka dla zwierząt.
Pomaga, kto może
- Dostaliśmy od pewnej osoby 40 regipsów. Ta sama osoba dała nam też wkręty, do tego gmina zapłaciła za dwa kontenery na odpady po pożarze. Przyszły też pieniądze z ,,opieki” (chodzi o Ośrodek Pomocy Społecznej w Strzelcach - dop. red.) - wylicza Jan Maleńczak. Udało się także zebrać ponad 500 zł na internetowej zbiórce (patrz: ramka).
To jednak nie wszystko. Znajoma 18-letniej Natalii, córki pana Jana, organizuje w Strzeleckim Ośrodku Kultury koncert charytatywny (patrz: ramka). Szkoły przez cały czas organizują składki, a sołtys wsi Barbara Dąbrowska robi zbiórkę wśród mieszkańców. - Niektórzy to sami mówili: poczekaj, chwilę, przyniosę więcej - mówi z dumą kobieta. - A niektórzy pytali co tak późno, bo cały dzień czekali, aż przyjdę.
Chcesz pomóc?
Rodzina ma założone dwa konta. Jedno, prowadzone przez Stowarzyszenie Pomocy Bliźniemu im. Brata Krystyna: 57 8363 0004 0027 5394 2000 0005 z dopiskiem “Pomoc dla pogorzelców z Sokólska” . Drugie konto: 0005 0391 1178 3000 0010. Rodzina uruchomiła także zbiórkę na pomagam.pl/sokolsko.
Możesz też przyjść na koncert
Niedziela, g. 16 w Strzeleckim Ośrodku Kultury. Zebrane pieniądze zostaną podzielone między pogorzelców a chorego na nowotwór 9-letniego Gracjana.