- Jestem przerażona - mówi Sylwia Sławska, matka trójki dzieci, która po pożarze jej domu w Lipinkach została praktycznie bez środków do życia.
Do pożaru szkoły w Lipinkach doszło dokładnie cztery tygodnie temu. Na szczęście nikt nie ucierpiał, jednak budynek nie nadaje się dziś do użytkowania. Niestety, były tam też dwa mieszkania, jedno z nich spłonęło doszczętnie wraz z całym dobytkiem. Mieszkająca tam wraz z trójką dzieci Sylwia Sławska uratowała rodzinę, jednak została z niczym. Po otrzymaniu od gminy lokalu zastępczego i jednorazowej pomocy finansowej wciąż musi walczyć o przeżycie.
- Ludzie ze Sławy i okolic bardzo mi pomogli - opowiada pani Sylwia. - Ręczniki, pościel czy inne tego typu rzeczy... To wszystko dostałam i mam - mówi. W jej głosie słychać jednak, że sytuacja jest zła. Mimo to trudno oprzeć się wrażeniu, że kobieta czułaby się bardzo nieswojo, gdyby poprosiła wprost o pieniądze. Rzeczywistość jest jednak taka, że pani Sylwia jest praktycznie bez środków do życia, a musi utrzymać nie tylko siebie, ale też trójkę dzieci. Poinformowali mnie o tym inni mieszkańcy Sławy, którzy nie mogą patrzeć na niedolę matki z trójką dzieci. - Nie pracuję, nie mam ani grosza - przyznaje pani Sylwia po chwili rozmowy. - Wszystkie zasiłki to w sumie nieco ponad 1,5 tys, zł. Ale ten lokal zastępczy, który dostałam jest ogrzewany gazem. Nie wiem ile będzie to kosztować, czekam na pierwszy rachunek, ale słyszałam, że opłaty mogą mnie wynieść nawet tysiąc złotych - mówi. - Jestem przerażona - dodaje. I to przerażenie w głosie pani Sylwii słychać. - To są jedyne pieniądze jakie mam. A zasiłku dostaję raz 600 zł, raz 244 zł... - wyjaśnia.
Kobieta nie ma konta w banku. Ale zgodziła się na podanie adresu i telefonu do niej. Pani Sylwia przebywa obecnie w Sławie (kod pocztowy 67-410), w lokalu przy ul. Mickiewicza 1. Można też do niej dzwonić na numer domowy: 68 353 52 23.
W minioną sobotę syn pani Sylwii obchodził swoje dziewiąte urodziny. Chłopiec z pewnością ucieszy się z jakiegokolwiek prezentu. Nawet spóźnionego.