Popełniamy błędy, przeklinamy... Czy dobrze traktujemy polszczyznę?
Lubimy zapożyczać, rezygnować z polskich liter. Popełniamy wiele błędów, przeklinamy. Chociaż czasem pozwalamy sobie na zbyt wiele, ojczyzna polszczyzna wciąż jest nam bliska.
Zacznijmy od zapożyczeń, bo one są dość mocno nadużywane. Czy możemy ich unikać? - Chyba zmartwię purystów językowych, bo zapożyczenia w języku są świadectwem kontaktów z innymi narodami i są nieuniknione. Świadczą o naszej przeszłości, wiele mówią o kulturze. Pokazują nas jako osoby otwarte, interesujące się światem - mówi profesor Marzena Marczewska, językoznawca z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Dobry zwyczaj: nie pożyczaj?
Zapożyczenia w naszym języku pojawiały się od wieków. - Nie zawsze wiemy, że posługujemy się wyrazami zapożyczonymi. Tak mocno je przyswoiliśmy, że traktujemy jak wyrazy rodzime. Nie zdajemy sobie sprawy, że na przykład wyrazy związane z organizacją miejską, między innymi burmistrz, gmina, sołtys, budownictwem: mur, cegła, ratusz, rynek, a nawet garderobą: bawełna, kiecka, kołnierz zapożyczyliśmy z języka niemieckiego już w XIII-XIV wieku - przybliża nasza rozmówczyni.
Współcześnie ogromna ilość zapożyczeń napływa do nas przede wszystkim z języka angielskiego. - Jest to związane nie tylko z naszymi wędrówkami po świecie, ale przede wszystkim z nowymi technologiami, wielkim wpływem mediów, z językiem internetu, którym jest angielski. Oprócz pożyczek potrzebnych, takich jak na przykład terminy komputerowe, pojawiają się jednak pożyczki zbędne, świadczące o naszym snobizmie, bezmyślności i braku troski o język. Gdy słyszę o fejsującej fashionistce lub trendsetterce na shoppingu, o destynacji, implementacji, workshopach, to naprawdę mam ochotę krzyknąć: Ojej! We wszystkim należy zachować umiar - mówi Marzena Marczewska.
Albo na „wodę”, albo na „wódę”
Nie tylko bezmyślne nadużywanie zapożyczeń jest współczesnym zagrożeniem dla naszego języka ojczystego. Portale społecznościowe, komunikatory internetowe, SMS-y - korzystanie z nich bardzo często wiąże się z rezygnacją ze znaków diakrytycznych, które z pewnością są cechą szczególną naszego języka. Na ten problem zwrócono uwagę w 2013 roku, kiedy rozpoczęła się kampania, której patronuje Rada Języka Polskiego - „Język polski jest ą-ę”. Na Facebooku kampanii możemy przeczytać żartobliwe przykłady, jak pomijanie polskich liter wpływa na naszą komunikację. - Jest różnica, czy ktoś robi nam „łaskę” czy „laskę” - argumentuje profesor Jerzy Bralczyk. - Albo zaprosi na „wódę” czy na „wodę” - pisze Dariusz Słowik.
Profesor Marzena Marczewska przyznaje, że na coraz powszechniejszą rezygnację ze znaków diakrytycznych możemy spojrzeć dwojako. - Czasami chodzi o względy finansowe, ponieważ SMS, w którym używamy charakterystycznych polskich liter, jest zwyczajnie droższy od tego, w którym je pominiemy. Wtedy takie działanie jest do wybaczenia. Z drugiej strony, to także skutek współczesnego tempa życia - ludzie coraz bardziej się spieszą, dlatego piszą niechlujnie i niepoprawnie. Tak jest łatwiej i wygodniej, nad czym językoznawcy i osoby dbające o język mocno ubolewają - mówi Marzena Marczewska.
Język się dla nas liczy
Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego to idealna okazja, by mówić o polszczyźnie i podkreślać jej znaczenie. Zespół Szkół Ekonomicznych imienia Mikołaja Kopernika w Kielcach, we współpracy z Uniwersytetem Jana Kochanowskiego w Kielcach realizuje z tej okazji specjalny projekt. W jego ramach dziś w szkole wykład na temat zapożyczeń i ich roli wygłosi profesor Piotr Zbróg, dyrektor Instytutu Filologii Polskiej. Będzie można posłuchać także wykładu o przyczynach zakłóceń w komunikacji językowej, który wygłosi przedstawicielka Miejskiego Zespołu Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych w Kielcach. Poza tym w marcu zostaną przeprowadzone w szkole warsztaty na temat współczesnej polszczyzny.
Fanów języka ojczystego w jego regionalnej postaci zapraszamy z kolei na dyktando gwarowe, które odbędzie się w najbliższą sobotę, w gminie Bodzentyn, w powiecie kieleckim. Zadaniem uczestników będzie nie tylko właściwe zapisanie czytanego tekstu, lecz także odszyfrowanie znaczeń wyrazów gwarowych.
Choć po polsku nie mówimy najlepiej, większość z nas język wciąż uznaje za wartość. Widać to nawet w naszej sondzie - choć Czytelnicy przyznają, że popełniają błędy, zwracają na niego uwagę. Kampanie społeczne traktujące o języku często w sposób nowoczesny, z humorem cieszą się dość dużym zainteresowaniem, na przykład profil na Facebooku „Ojczysty - dodaj do ulubionych” obserwuje prawie 88 tysięcy użytkowników.