Poznań: W czasie 38-stopniowych upałów w mieście koszą trawniki. Społecznicy: To niepoważne! ZDM obiecuje, że kosić nie będzie. A ZZM?
Poznańscy społecznicy i ekologowie z Koalicji ZaZieleń Poznań, radni osiedlowi z Łazarza buntują się przeciwko nadmiernemu przycinaniu poznańskich skwerów zieleni w czasie suszy. - Przy 38-stopniowych upałach to zwyczajnie niedorzeczne. Przestańcie niszczyć do reszty te ledwo zipiące trawniki w mieście - apelują do spółdzielni mieszkaniowych w Poznaniu, władz miasta i do Zarządu Zieleni Miejskiej. ZZM odpowiada: zaprzestanie koszenia powoduje nadmierne uwolnienie pyłków traw, a także wpływa na względy estetyczne. Z kolei Zarząd Dróg Miejskich obiecuje: - Wstrzymujemy koszenie terenów zielni na administrowanych pasach drogowych. Tak będzie aż do czasu zmiany warunków pogodowych i rozpoczęcia wzrostu traw.
Poznań, jak i całą Wielkopolskę ogarnęła susza. Od tygodni nie padał obfity deszcz, a temperatury w ostatnie dni sięgały nawet 38-stopni Celsjusza. Cała zieleń w mieście po prostu wyschła - trawa stała się żółta, zamiast zielona.
Takie warunki pogodowe nie przeszkadzają jednak w pielęgnacji roślin w mieście. Zdaniem lokalnych społeczników - nadmiernej.
Czytaj: Łąki kwietne: Coraz więcej powstaje ich w miastach. Powstaną także w Poznaniu? Chcą tego społecznicy
Koalicja ZaZieleń Poznań w ciągu ostatnich dni parokrotnie starała się zwrócić uwagę władzom miasta na, ich zdaniem, nadmiernie przycinanie poznańskich trawników przez pracowników spółdzielni mieszkaniowych czy Zarząd Zieleni Miejskiej. Na swojej stronie zamieścili zdjęcia m.in z Rataj.
- Trawnik dogorywa a kosiarka niszczy płytkie korzenie drzew
- piszą mieszkańcy.
- Koszenie traw w tak wysokich temperaturach, ale i w ogóle, robi się tylko ze względów estetycznych, a i te są dyskusyjne przy spalonej roślinności - uważa Aneta Mikołajczyk, architekt krajobrazu z Koalicji ZaZieleń Poznań.
- Apelujemy do władz wszystkich spółdzielni mieszkaniowych w Poznaniu, do władz miasta, do Zarządu Zieleni Miejskiej - przestańcie niszczyć do reszty te ledwo zipiące trawniki w mieście - piszą członkowie Koalicji.
Takim praktykom sprzeciwiają się nie tylko społecznicy, ale także osiedlowi radni z Łazarza.
- Zarząd Zieleni Miejskiej, pomimo wysokich temperatur i wysuszenia zieleni, wciąż kosi trawniki w parku Kasprowicza, skwerze Eki z Małeki i na placu Nowakowskiego. Jako RO stanowczo się temu sprzeciwiamy, zawnioskowaliśmy do ZZM o zaprzestanie takich działań i częstsze podlewania zieleni. Oczekujemy również na przesłanie nam umowy z firmą, która kosi trawniki aby sprawdzić, ile to kosztuje i czy da się ograniczyć bezsensowne koszenie - piszą przedstawiciele RO Łazarz.
Zdaniem Zarządu Zieleni Miejskiej prace pielęgnacyjne dostosowywane są do bieżących warunków atmosferycznych oraz założenia parkowego.
- Większość obiektów, którymi opiekuje się ZZM to parki założone wg określonych wytycznych projektowych, w których trawniki nie są samorzutną, spontaniczną roślinnością łąkową, ale murawą złożoną z określonych, dostosowanych do potrzeb gatunków traw. Trawniki pełnią funkcje biologiczne, ale w zieleni miejskiej przede wszystkim estetyczne i rekreacyjne, stanowiąc przedpole dla kompozycji drzew i krzewów ozdobnych, kwietników czy elementów małej architektury, a także przestrzeń swobodnej rekreacji mieszkańców tłumaczy Joanna Żabierek, rzecznik prasowy prezydenta Poznania i urzędu miasta.
Czytaj: Poznań - Starołęka Mała: Wycięli drzewa pod Park Rekreacji. Teraz unieważnili przetarg
Zaznacza przy tym, że większość obiektów w centrum miasta jest wyposażona w systemy automatycznego nawadniania, dzięki czemu pomimo okresów suszy, udaje się utrzymać trawniki w dobrej kondycji.
- W parkach nie wyposażonych w systemy nawadniające inspektorzy ZZM na bieżąco kontrolują warunki pogodowe i w razie długotrwałego braku opadów okresowo wstrzymują koszenie trawników
- dodaje J. Żabierek.
- ZZM nie dopuszcza, by w mieście trawa rosła wyższa niż 15-20 centymetrów, więc wykonawcy muszą ścinać, by nie płacić kar. Nikt nie dostosowuje się do panujących warunków - mówi z kolei Aneta Mikołajczyk.
ZZM odpowiada jednak, że w mieście są miejsca, gdzie trawa jest sporadycznie lub w ogóle nie jest koszona. To teren Glinianek na poznańskim Świerczewie, parki Cytadela czy Szelągowski.
- Należy jednak podkreślić, że całkowite zaprzestanie koszenia na terenach miejskich jest procesem długotrwałym. Jest to proces zależny od wielu czynników w tym od okresu wegetacyjnego roślin i musi być wdrażany odpowiedzialnie. Tereny, na których koszenie traw miałby zostać wstrzymane, musza zostać do tego odpowiednio przygotowane. Polega to m.in. na dosiewaniu innych gatunków roślin do istniejących, a zabieg taki z sukcesem można wykonywać tylko w określonej porze roku.
Dodać należy, iż zaprzestanie koszenia trawników utrzymywanych do tej pory w reżimie wielokrotnego koszenia spowodować może uwolnienie alergenów (pyłki traw), intensyfikację produkcji pyłków oraz problem natury estetycznej – trawy po wydaniu nasion przestają rosnąć i usychają - tłumaczy rzeczniczka miasta.
Z kolei kolejna poznańska spółka zajmująca się także zielenią - Zarząd Dróg Miejskich - obiecała 5 lipca, że wstrzyma się z koszeniem terenów zielni na administrowanych przez nich pasach drogowych. - Tak będzie aż do czasu zmiany warunków pogodowych i rozpoczęcia wzrostu traw. Już wcześniej znacznie ograniczyliśmy tego typu prace. Stosowne informacje wysyłane są do firm zajmujących się między innymi koszeniem na zlecenie ZDM. Ciepła i bardzo sucha pogoda sprawiła, że po przejechaniu kosiarek w powietrzu unosił się kurz. Dodatkowo jest bardzo mały przyrost chwastów - mówi ZDM.
Zarząd Dróg Miejskich zaznacza jednak, że wyjątki mogą zostać wprowadzone tylko tam, gdzie rozrost nieskoszonych w tym roku roślin może mieć wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego. - Jednak będą to ewentualne koszenia punktowe w miejscach zgłaszanych przez mieszkańców lub straż miejską. Koszenie zostanie również zachowane w miejscach gdzie prowadzone jest systemowe podlewanie np.: zielone torowiska - mówi ZDM.
Zdaniem miejskich działaczy i przyrodników rozwiązaniem problemu suchej trawy byłoby stworzenie naturalnych łąk kwietnych,
których nie trzeba byłoby kosić.
- Nie chodzi o specjalne przygotowanie gruntu do powstania sztucznej łąki, bo i tak nie byłoby pewności, czy by przetrwała w miejskich warunkach. Rośliny same w mieście mogą się bronić. Taka naturalna łąka, miejska, z domieszką roślin to nie są duże koszty, a stanowi schronienie dla wielu zwierząt, żyjących w mieście, owadów. Także powoduje znaczne obniżenie się temperatury - przekonuje A. Mikołajczyk.