Prof. Michał Lis - z Kresów na Śląsk
W Opakach pod Złoczowem, należących do dóbr hrabiów Baworowskich, urodził się historyk, politolog, śląskoznawca, jeden z wybitnych animatorów życia akademickiego na Śląsku Opolskim - prof. Michał Lis (rocznik 1935), laureat Diamentowej Spinki NTO.
Wieś Opaki leżała w małej kotlinie i zamieszkiwało ją wówczas około 650 mieszkańców, w połowie Polaków, w połowie Rusinów i siedem rodzin żydowskich. Należała do parafii Sasów i tam, w księgach kościelnych, zachowały się sięgające roku 1787 zapisy dotyczące rodziny Lisów. Najstarszy z nich mówi o małżonkach Janie i Katarzynie z Bahryjów prowadzących gospodarstwo rolne położone nad strumieniem noszącym wdzięczną nazwę Bużek Opacki. Był to jeden z potoków źródlanych dających początek rzece Bug. Rodzicami Michała Lisa byli Maria ze Słockich (1914-1984) i Michał senior (1905-1978), urodzeni w Opakach na Podolu spoczywają na cmentarzu w Niwniku koło Oławy na Śląsku.
Samobójstwo żołnierza Wehrmachtu
W lecie 1941 roku do Opaków wjechali na motocyklach z przyczepami Niemcy. Kilku z nich zostało zakwaterowanych przy rodzinach, które podpisały volkslistę. Jeden z tych Niemców mówił po polsku.
Przypuszczalnie był to Ślązak - czytamy w relacji prof. Michała Lisa. - Dobrze go zapamiętałem, bo zdarzało mu się obdarowywać mnie czasem czymś smakowitym z kuchni wojskowej w Opakach, w której pracowała moja ciotka. Widoczne były jego propolskie sympatie i podejrzewano go o kontakty z działającymi w okolicach partyzantami. Od rodziców słyszałem, że groziło mu aresztowanie, a w najlepszym wypadku - wysyłka na front wschodni. To był prawdopodobnie powód, iż którejś nocy wysadził się w powietrze z trzema śpiącymi w tym samym domu niemieckimi wartownikami. Może pochodził ze Śląska Opolskiego i latem 1943 roku do któregoś domu na Opolszczyźnie być może dotarło zawiadomienie o „poległym” w Opakach. Pamiętam - jako ośmioletni chłopiec - spędzonych na środek wsi mieszkańców, których zmuszono do uczestnictwa w pożegnaniu wartowników wywożonych w trumnach do Rzeszy. A tylko ciało samobójcy powieziono w worku wozem załadowanym obornikiem do kamieniołomu. We wsi mówiono, że ksiądz z Kołtowa zadbał później o pochówek tego samobójcy. Po tym wydarzeniu aresztowano mego ojca podejrzewanego też o kontakty z partyzantami. Wywieziono go za Złoczów do pracy przy budowie drogi.
W pamięci prof. Michała Lisa zachowały się sceny związane z likwidacją getta w Sasowie (widok okrutnie pomordowanych i niedbale pogrzebanych w pobliskim zagajniku tamtejszych Żydów) oraz tragiczna Wigilia roku 1943, kiedy, brnąc razem z matką przez zaspy na pasterkę do kościoła w Kołtowie, słyszał przeraźliwe, pełne trwogi wycie psów, a gdy doszli już do kościoła, w środku świątyni ujrzeli 35 ofiar z siedmiu polskich rodzin zamordowanych tej nocy przez banderowców. Głęboko zapadły też w jego pamięć dwie wstrząsające zbrodnie: jedna, która miała miejsce 1 stycznia 1944 roku w Hucie Werchobuskiej, i druga, 28 lutego 1944 roku w Hucie Pieniackiej, gdzie wymordowano wszystkich tamtejszych mieszkańców, a wsie zrównano z ziemią. Obie miejscowości leżały w pobliżu Opaków. Ofiarą mordu w Hucie Pieniackiej była siostra jego wujenki, która po ślubie zamieszkała tam w gospodarstwie teściów. Kilka dni przed tą tragedią przywiozła do Opaków dwójkę swoich dzieci - Jankę i Jaśka i tylko oni uniknęli zagłady. Podobny los - wspomina prof. Michał Lis - miał spotkać nas, ale na przeszkodzie stanęli operujący w pobliżu Opaków partyzanci - rosyjscy i polscy.
Michał Lis (senior) po uwolnieniu z rąk niemieckich w styczniu 1944 roku trafił do armii gen. Berlinga i doszedł z nią do Warszawy, gdzie został ciężko ranny. Uszczerbek na zdrowiu był tak poważny, iż po rekonwalescencji został zdemobilizowany. W mundurze żołnierskim czekał na pociąg jadący ze Złoczowa z ekspatriantami i jego rodziną przy nowej polskiej granicy na Bugu.
Przystanek na Ostbanhof Oppeln
4 czerwca 1945 roku rodzina Lisów dotarła do stacji Ostbanhof Oppeln (Dworzec Wschodni Opole). Pamiętam - wspomina prof. Michał Lis - widok ludzi, namiotów i bud skleconych z desek, paleniska po obu stronach torowiska, zwłaszcza po prawej stronie, gdzie znajduje się obecnie szkoła pielęgniarska i imponujące wielkością akademiki Uniwersytetu Opolskiego. Spod tych bud i namiotów ludzie wołali do nas: Nie wysiadajcie, bo tu panuje epidemia tyfusu. Czy była to prawda? Czy też asekuracja tych ludzi, abyśmy nie wysiadali i nie stali się dla nich uciążliwą konkurencją w zajmowaniu poniemieckich domów w Opolu?
Nie wiem.
W każdym razie zadecydował argument - samogon dostarczony przez złoczowian czerwonoarmistom konwojującym pociąg ewakuacyjny - i pojazd ruszył dalej w kierunku Wrocławia. Na stacji Minken (Minkowice) pociąg zatrzymał się, aby nabrać wody. Gdy jeden z maszynistów napełniał zbiornik w parowozie, drugi dyskretnie odczepił wagony i parowóz samotnie odjechał w kierunku Wrocławia. Wtedy zrozumieliśmy, że tu ma być nasza nowa ojczyzna. W Minkowicach wolnych domów już nie było. Ale w pobliżu, za lasem, była wieś całkowicie wyludniona. Na tablicy, na której widniał przekreślony niemiecki wyraz Steindorf, ktoś napisał kredą - Kamień.
Ziemia była tam licha, piaszczysta, stąd też ojciec spenetrował okolice i ustalił, iż ziemię o dużo lepszej klasie są po lewej stronie Odry, pod Oławą, we wsi noszącej już polską nazwę - Godzinowice. I tam moi rodzice, z moim starszym rodzeństwem, urodzonym w Opakach - bratem Kazimierzem (rocznik 1938), później właścicielem zakładu fotograficznego w Świebodzicach, i siostrą Anną (1940), zajęli gospodarstwo, które stało się naszym nowym domem. Tam urodziły się moje dwie młodsze siostry: Stronisława (rocznik 1946) - po studiach w Opolu nauczycielka matematyki w szkołach brzeskich, m.in. w Technikum Rolniczym w Żłobiźnie, i Wanda (rocznik 1948) - po studiach pedagogicznych w Opolu pracownica przedszkola w Chmielowicach.
Prof. Michał Lis świadectwo maturalne uzyskał w Liceum Pedagogicznym w Brzegu. Grono nauczycielskie stanowili tam głównie kresowianie: dr Jan Majewski - wilnianin, geograf, autor wielu publikacji o treściach krajoznawczych i historycznych; Rafał Prajs - związany przed wojną z Podhorcami i Zadwórzem, wykładowca historii wychowania i pedagogiki; Janina Kałużna z Rohatyna - polonistka, Józef Czajkowski z Brodów, Zbigniew Letza z Sambora - nauczyciel śpiewu, twórca jednego z najlepszych w kraju chórów licealnych, kompozytor piosenek i iniscenizator sztuk teatralnych.
Instytut Śląski - drugi dom
Michał Lis rozpoczął studia na kierunku architektura na Politechnice Wrocławskiej. Musiał je jednak przerwać z powodu ówczesnych absurdalnych formalności związanych z nakazem pracy w oświacie, do czego się zobowiązał, będąc jeszcze w brzeskim liceum. Może to wyszło nawet na korzyść, bo po kilku latach skończył studia historyczne w opolskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej i, po krótkim epizodzie pracy na stanowisku inspektora w kuratorium, trafił jako asystent do Instytutu Śląskiego w Opolu - placówki naukowej kierowanej wówczas przez prof. Józefa Kokota (1916-1975), która odgrywała ważną rolę w kształtowaniu młodego środowiska opolskich historyków. Józef Kokot - rodowity Ślązak, wyróżniał się talentami organizatorskimi i wizjonerstwem. Był charyzmatycznym wykładowcą (czego doświadczyłem, będąc jego studentem) i posiadał - mimo bezpartyjności oraz ostentacyjnej religijności - duży autorytet u ówczesnych partyjnych władz wojewódzkich. Cenili go szczególnie Andrzej Żabiński - I sekretarz KW PZPR w Opolu - i Józef Masny - wojewoda opolski.
Michał Lis znalazł się w kręgu najbliższych współpracowników prof. Józefa Kokota. Miał szczęście znaleźć się we właściwym miejscu w odpowiednim czasie, w grupie młodych, ambitnych i pracowitych uczonych. Instytut Śląski stał się jego drugim domem.
Oprócz prof. Józefa Kokota na kierunek i pozycję naukową Instytutu Śląskiego w Opolu wpływ mieli profesorowie Władysław Dziewulski (1904-1981) - urodzony w Moskwie, syn oficera carskiego, przedwojenny piłsudczyk - i Franciszek Hawranek (1919-1981) - urodzony w Gorzowie Śląskim, w czasie wojny żołnierz Wehrmachtu i Luftwaffe: swoista mieszanka wybuchowa, ale umieli z sobą współpracować i cenić się wzajemnie. Prym w naukach historycznych i politologicznych w Instytucie Śląskim wiedli niewiele odbiegający wówczas wiekowo od Michała Lisa Wiesław Lesiuk (1943-2003) z Borysławia, Zbigniew Nietyksza (1931-1975) ze Zdołbunowa na Wołyniu, Janusz Sawczuk, Zbigniew Kowalski, Jan Meissner, Stanisław Senft, Kazimierz Szczygielski, a później nieco młodsi - Danuta Bober-Berlińska, Stanisław Jałowiecki, Andrzej Pasierbiński, Aleksander Kwiatek, Krystian Heffner, Aleksandra Trzcielińska-Polus. To w kręgu tych uczonych powstało dzieło monumentalne tamtych lat - „Encyklopedia powstań śląskich” oraz kilkanaście erudycyjnych monografii z historii Śląska.
Mieszkanko na Chabrach
W 1966 roku ożenił się z Jadwigą Ciołkówną - nauczycielką historii, działaczką harcerską ze stopniem harcmistrza, później dyrektorką szkół podstawowych w Opolu. Prowadzili dom otwarty. Ich małe mieszkanko na opolskich Chabrach, a później dużo większe przy ulicy Katowickiej było miejscem spotkań, na które schodzili się koledzy z Instytutu Śląskiego z Zakładu Historii Najnowszej, m.in. Franciszek Hawranek, Wiesław Lesiuk, Zbigniew Kowalski, Jan Meissner, Ewa Wyglenda. Dyskutowali o planach badawczych, a czasem do pierwszej w nocy toczyli nocne Polaków rozmowy.
Lisowie przyjaźnili się z pochodzącą również z Kresów (z Kozowej) artystyczną rodziną Bajorów. Ryszard Bajor - aktor, malarz i scenograf w Teatrze Lalki i Aktora w Opolu - i jego żona, Maria - pedagog - oraz ich synowie, aktorzy Michał i Piotr, często odwiedzali się wzajemnie. Spędzali razem wakacje. Do kręgu przyjaciół należeli też opolscy architekci Andrzej Hamada i Florian Jesionowski - projektant opolskiego amfiteatru i słynnego „grzybka” na placu Wolności.
W tej atmosferze wyrastały dzieci Jadwigi i Michała Lisów: syn Marek (rocznik 1967) - późniejszy absolwent katolickich uczelni w Nysie, Paryżu i Rzymie, profesor teologii i znakomity filmoznawca, wielokrotny członek jury ekumenicznego na Międzynarodowym Festiwalu w Cannes, współredaktor światowej encyklopedii filmu religijnego, znawca twórczości Krzysztofa Kieślowskiego, przyjaciel Krzysztofa Zanussiego, oraz córka Małgorzata (rocznik 1972) - dziennikarka i reporterka, związana zawodowo od lat z prasą, radiem i Telewizją Opole.
Działalność naukowa
Michał Lis jako badacz historii zaczynał od tematyki harcerskiej, a później skoncentrował się na stosunkach narodowościowych i biografistyce śląskiej. Poznał żyjących jeszcze wówczas świadków epoki, takich jak Roman Horoszkiewicz (który do powstania śląskiego przyjechał z Kresów koniem, ciągnąc za sobą armatkę), Jan Wyglenda, Szymon Koszyk, Karol i Teodor Musiołowie, Paweł Kahel czy Artur Gadziński. Na łamach opolskiej prasy prowadził regularnie przegląd recenzyjny nowości wydawniczych. Organizował konferencje, sesje, panele naukowe, promocje książek. W „Encyklopedii powstań śląskich” był autorem 113 haseł i zestawień statystycznych, wydał popularny zarys dziejów Śląska, pilotował międzynarodowy program badawczy „Śląsk Opolski i Opawski w standardach europejskich”. W Instytucie Śląskim, kontynuując ideę Józefa Kokota i Edmunda Osmańczyka, wznowił w 1997 roku doroczną polsko-niemiecko-czeską konferencję pod nazwą „Colloquium Opole”, na której spotykała się czołówka uczonych tych trzech krajów zajmujących się tematyką śląską.
Wnikliwie analizował i oceniał skutki transformacji ustrojowej na Śląsku po zmianie systemu politycznego w Polsce w 1989 roku. Efektem tych badań była monografia wydana w 2013 roku pt. „Śląsk Opolski w warunkach transformacji ustrojowej państwa” oraz książka „Mniejszość niemiecka na Śląsku Opolskim 1989-2014”.
Adam Wierciński, kreśląc sylwetkę naukową prof. Michała Lisa w księdze ofiarowanej mu przez uczniów i przyjaciół z okazji 40-lecia pracy badawczej, napisał: Znawca spraw i powikłań śląskich, tych wczorajszych i przedwczorajszych, encyklopedysta. Przedmiotu badań - po ostatnich zawirowaniach dziejowych, nie zmienił, znaków też nie poprzestawiał. (...) Pisze o ludności rodzimej na Śląsku, pamięta o różnicy między Ślązakami a Śląskowcami oraz między Ślązakami a Schlesierami i Oberschlesierami. Dziwi się tym, którzy mylą pochodzenie etniczne z niegdysiejszą przynależnością państwową, ale i rozumie - pilny czytelnik sławnej rozprawy ks. Emila Szramka - że na pograniczach i stykach kultur dochodzi czasem do zaskakujących wyborów nawet wśród bliskich krewnych, że odbywa się tam ciągle renanowski plebiscyt każdego dnia. W zachowaniu pewnych przekonań - bez względu na giełdę i modę - pomaga mu zwykłe poczucie przyzwoitości. I poczucie humoru.
Gdy na początku lat 90. XX wieku kondycja naukowa Instytutu Śląskiego wyraźnie osłabła, prof. Michał Lis przeniósł się na Uniwersytet Opolski i, kontynuując swą działalność naukową, wypromował ponad 300 magistrów oraz 13 doktorów. Kierował równocześnie międzyinstytutową katedrą najnowszych dziejów Śląska Opolskiego. Jest autorem w sumie 700 pozycji bibliograficznych.
Tymrakiewiczowie
W Opakach mieszkali spokrewnieni z rodziną Lisów Tymrakiewiczowie, którzy - jak wykazują tamtejsze księgi parafialne - gospodarzyli tam przez wiele pokoleń. Najstarsza zachowana informacja mówi, że w 1770 roku w Opakach zmarł Kazimierz Tymrakiewicz, lat 96. Tymrakiewiczowie byli rodziną zasobną. Posiadali duży areał ziemski. Mieli liczne potomstwo. Dwóch z nich osiągnęło znaczące pozycje społeczne. Byli to Piotr i Włodzimierz Tymrakiewiczowie - wujowie prof. Michała Lisa.
Piotr Tymrakiewicz (1889-1961) był wziętym lekarzem. Nim na stałe osiadł w Złoczowie, przemierzył kilka frontów na polach I wojny światowej. Ukończył medycynę na Uniwersytecie Lwowskim i pracował w szpitalach garnizonowych. Uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej, dowodząc pociągiem sanitarnym. Z wojska odszedł w randze kapitana. W 1924 roku objął posadę lekarza chorób wewnętrznych w Złoczowie. Mieszkał tam w pięknej willi. W lutym 1940 roku został aresztowany przez NKWD w Złoczowie i wywieziony na Sybir. Kilku jego kolegów widnieje obecnie na liście katyńskiej. Rodzina była przekonana, że zginął rozstrzelany w zamku złoczowskim. Po wojnie został odnaleziony przez Czerwony Krzyż w Anglii. Utrzymywał kontakt z braćmi: Włodzimierzem, Franciszkiem i Stanisławem. W 1947 roku ożenił się w Anglii z Haliną Nawracką, zmarł w wieku 71 lat. Jego żona zmarła w 1999 w Bradford, a ich syn wrócił do Polski.
Jego dwaj bracia - Franciszek Tymrakiewicz (1892-1963), żonaty z Katarzyną z Mazurków (1894-1984), i Stanisław Tymrakiewicz (1901-1960), zmarły w wyniku kopnięcia przez konia - po wojnie prowadzili gospodarstwo w Wójcicach koło Jelcza-Laskowic.
Świetną karierę naukową zapisał w swej biografii brat Piotra, urodzony również w Opakach - Włodzimierz Tymrakiewicz (1898-1975), profesor botaniki. Po studiach medycznych we Lwowie został adiunktem w katedrze wybitnego morfologa roślin - prof. Stanisława Kulczyńskiego. Zajmował się głównie badaniem torfowisk Polesia oraz paleobotaniką i zagadnieniami florystyczno-geograficznymi.
W okresie powojennym domenę zainteresowań naukowych profesora Włodzimierza Tymrakiewicza stanowiły chwasty segetalne i biologia torfowisk. W wyniku wieloletnich badań terenowych stworzył dwa monumentalne dzieła: „Chwasty pól uprawnych Dolnego Śląska” oraz „Atlas chwastów”, które do dziś służą nauce i praktyce rolniczej. Zgromadził bogaty materiał na temat torfowisk w Polsce.
Równolegle z twórczością naukową Włodzimierz Tymrakiewicz zajmował się działalnością dydaktyczną. Wykształcił w Akademii Rolniczej we Wrocławiu wielu meliorantów, ekologów oraz organizatorów polskiego rolnictwa na Dolnym Śląsku. Co ciekawe - zgodnie z pragnieniem matki miał być księdzem. Skończył nawet seminarium duchowne, ale tuż przed wyświęceniem w kościele wstał i wyszedł. W ten sposób zamknął sobie drogę do domu i został wydziedziczony. Jego kolegą niedoli był prof. Stanisław Tołpa (1901-1996) - twórca słynnego preparatu torfowego. Razem tę historię później chętnie opowiadali.