Profesor Jan Miodek: Je, je, je!
Cóż to za dziwny tytuł dzisiaj? – spytają Państwo. Zgadzam się, że jest nietypowy, że wywołuje skojarzenia z wyśpiewywanym często je, je, je, ma on jednak służyć innemu celowi, a mianowicie przypomnieniu, że zaimkową postacią rodzaju nijakiego jest forma je.
Rodacy coraz częściej zamieniają ją na go, np. „Żebractwo to jego charyzmat. Opanował go do perfekcji” (w artykule prasowym), „Paryskie tango – czy zatańczy pan go?” (w tekście piosenki), „Krawiec przerabia mi to ubranie. Kupiłem go kilka lat temu” (w czasie rozmowy towarzyskiej), „Widzisz to dziecko? – Tak, widzę go” (wysłuchane w autobusie).
Tymczasem jeśli mówimy o żebractwie, należy powiedzieć zgodnie z obowiązującą normą, że ktoś nie go, ale je opanował do perfekcji, gdy o tangu – że je tańczymy, gdy o ubraniu – że je kupiliśmy, a kiedy o dziecku – że je widzimy.
Użycie niewłaściwej formy zaimkowej może nieraz doprowadzić do naruszenia związków między poszczególnymi składnikami zdań. Oto przykład: Mężczyzna i dziecko bawili się piłką. W pewnym momencie kobieta przywołała je do siebie. Taki tekst gramatycznie informuje, że osobą, do której się zwróciła kobieta, było dziecko. Wystarczy, by w miejsce słowa je wstawić go, a sens całej konstrukcji ulegnie zmianie. Według tak zbudowanej całości – (...) przywołała go – przywołaną osobą jest już nie dziecko, lecz mężczyzna.
„Krawiec przerabia mi to ubranie. Kupiłem go kilka lat temu”, „Widzisz to dziecko? – Tak, widzę go”
W rubryce tej od samego początku (już prawie od półwiecza!) nie poprzestajemy jednak na opisie takiego czy innego zjawiska językowego i na wskazaniu obowiązującej w stosunku do niego normy, ale zawsze staramy się wskazać przyczynę konfliktu między ową normą a uzusem, czyli powszechnym zwyczajem społecznym. Zapytajmy więc i tym razem: dlaczego Polacy w odniesieniu do rodzaju nijakiego coraz powszechniej opowiadają się w bierniku za wariantem go, a odchodzą od je?
Wskazanie przyczyny jest dość proste. Oto w odmianie przez przypadki formy rodzajów męskiego i nijakiego zlały się z sobą: nie ma go – mężczyzny i dziecka, daję mu – mężczyźnie i dziecku, idę z nim – z mężczyzną i z dzieckiem, myślę o nim – o mężczyźnie i o dziecku. Biernik – czwarty przypadek – pozostaje jedynym, w którym zaimki obu tych rodzajów mają się różnić: widzę go – mężczyznę, ale widzę je – dziecko. Ta „jedyność”, co opisałem w dzisiejszym odcinku, coraz słabiej się broni, czego efektem są błędne syntagmy typu „widzę go” (o dziecku) czy „uszyłem go” (o ubraniu).
Ale że język, zmieniając się, czyni to wolno, cechuje go bowiem elastyczna stabilność, jak to genialnie wyraził czeski językoznawca prof. Bohuslav Havranek, podtrzymuję tytułowe zawołanie dzisiejszego odcinka, odnoszące się do biernika rodzaju nijakiego: JE, JE, JE!
Autor: Jan Miodek