Profesor Jan Miodek: Strzał jak serek topiony
W internetowej relacji jednego z meczów piłkarskich mistrzostw Europy przeczytałem: „Wszedł w pole karne jak w masło, ale jego strzał był równie miękki co serek topiony”. Pani A.D. z Wrocławia natomiast napisała do mnie: „Druga zwrotka pieśni kościelnej Pobłogosław, Jezu Drogi od zawsze zaczynała się słowami: Za Twe łaski dziękujemy, co nam serce Twoje dało. W ostatnią niedzielę na kościelnym ekranie pojawił się tekst: Za Twe łaski dziękujemy, które serce Twoje dało. Czy właściwa jest zamiana co na które?”.
Ilekroć spotykam się z takimi pomysłami stylistycznymi sprawozdawców sportowych, tylekroć przywołuję Stanisława Tyma, który przed laty we wrocławskim salonie prof. Józefa Dudka powiedział, że najtrudniejsze w odbiorze są językowe konstrukcje udziwnione, których twórcy chcą być zanadto poetyccy, niewyszukani. W przywołanym fragmencie potrzeba niewyszukaności zrodziła twór kiczowaty, rażący dosadnością metaforyki.
O dziwnych tworach pojawiających się w czasie transmisji meczów piłkarskich pisał niedawno w „Gazecie Wrocławskiej” Aleksander Malak, a ja całkowicie się utożsamiam z jego odczuciami. Oto jeden z zawodników „jest cały czas pod grą”, inny „przeszedł obok meczu” albo „szukał podaniem Lewandowskiego”, czasem - „przegrał piłkę przez pole karne do Grosickiego”. Irytują mnie tak samo jak red. Malaka frazy o graczach, którzy „przeczytali podanie” bądź „nie przeczytali podania” - tak jak w kategoriach groteski odebrałem zdania „Polacy rozegrali suwerenny mecz”, mimo że „rzadko grali z kija”, lecz ich „fizyka” była w porządku, a i „geometria” boiska sprzyjała, tylko „Pazdan nie robił głębi”.
Któż z nas nie zna fragmentu inwokacji „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza: „Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy”?!
A dlaczego w dzisiejszym odcinku połączyłem cytat z relacji piłkarskiej z fragmentem pieśni kościelnej? - W obu pojawił się spójnik „co”. W pierwszym z przykładów zmieniłbym go na „jak”: „Jego strzał był równie miękki jak serek topiony”. W kościelnej pieśni „Pobłogosław, Jezu Drogi” - tak jak Pani A.D. - mam w pamięci frazę „co nam serce Twoje dało”, ale w większości śpiewników kościelnych widzę „które serce Twoje dało”. Z punktu widzenia stylistycznych odczuć współczesnych użytkowników polszczyzny wariant „co” brzmi bardziej potocznie, a wariant „które” - bardziej oficjalnie, a i uchodzi on za precyzyjniejszy.
Kiedyś wskaźnik zespolenia „co” nie był odbierany jako potoczny.
Któż z nas nie zna fragmentu inwokacji „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza: „Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy”?! To „co” - dzięki częstości użycia i obecności w pamięci zbiorowej - i dziś traktujemy jak formę neutralną pod względem stylistycznym. Gdy jednak czytamy w jednym z wierszy ks. Jana Twardowskiego: „Mrówko, co nie urosłaś”, mamy naturalne odczucia potoczności owego „co”, w takim celu przez poetę użytego.
Mieli je już także studenci przedwojennej polonistyki krakowskiej, gdy prof. Kazimierz Nitsch napisał na tablicy ogłoszeń:
„Studenci, co jeszcze nie zdali egzaminu...”. Zmienili mu więc to „co” na „którzy”. Profesor bronił się przywołanym wyżej fragmentem z „Pana Tadeusza”. Ale studenci byli uparci i pod cytatem z epopei dopisali żartobliwie: „co wolno Mickiewiczu, to nie tobie, Nitschu!”.
Profesor Jan Miodek