Przez trzy lata pies nie wychodził z kojca
Ares może mieć od 13 do 16 lat. Od przynajmniej trzech nie wyszedł z kojca, w którym przez cały ten czas... nikt nie sprząta.
Jest zwyczajny poniedziałek. Środek trzytysięcznego miasta. Obok zwyczajnej - przynajmniej na pierwszy rzut oka - posesji przypadkiem przechodzi Katarzyna Wiszniewska, pracownica schroniska i fundacji Altamira w Młodolinie za Dobiegniewem. Nagle coś zwraca jej uwagę. Okazuje się, że… na terenie posesji przebywa starszy pies zamknięty w kojcu dosłownie pełnym jego odchodów...
Kojec jest oblepiony gnijącymi resztkami tego, co pies dostawał do jedzenia. - Miał liczne rany, wyłysienia, strupy, zaropiałe oczy i uszy. Miał silny świąd, matową sierść z licznymi kołtunami. Do tego pies najprawdopodobniej nie słyszy - opowiada nam Katarzyna Wiszniewska. Jest tym wszystkim dobita. Jak się później okazało, pies na dwór nie wyszedł już od paru lat - pracownicy schroniska podejrzewają, że nawet od trzech. Przez cały ten czas nikt nie sprzątał jego kojca.
Pani Katarzyna dała właścicielom czas na poprawę. - Powiedziałam, co mają poprawić, starałam się uświadomić, co robią źle - tym bardziej, że mieli też drugiego psa, rocznego. I ten mały był wycałowany, ukochany... - mówi nam pani Katarzyna. Ale gdy ponownie zajechała na miejsce, okazało się, że starszy pies nadal przebywa w kojcu. Nic się nie zmieniło...
Pies może mieć od 13 do 16 lat. Dziś jest już w schronisku w Młodolinie. Dostał tam imię Ares - jak grecki bóg wojny.
Jak mówi Renata Skrzypniak - Młynarczyk, szefowa i założycielka schroniska, wraz z pracownikami jest w trakcie przygotowywania dokumentów, by złożyć oficjalne zawiadomienie na policję. - Sprawa trafi do sądu - zapowiada. Jak na razie o sprawie został poinformowany burmistrz Dobiegniewa.