Przystanek Polska? Niekoniecznie. Raport o pracy w Polsce wschodniej cz. IV
Rynek pracy jest coraz bardziej dziurawy. Wakaty są m.in. w branży budowlanej, informatycznej i gastronomii. Szansę na rozwój gospodarczy dają cudzoziemcy.
- Pierwsze dwa miesiące w nowym miejscu to był duży stres. Gdyby nie pomoc pracodawcy i kolegów w przystosowaniu się, byłoby jeszcze trudniej - zwierza się Juri, doświadczony programista z Charkowa na Ukrainie. Mężczyzna pracuje w lubelskim oddziale amerykańskiej korporacji. Podobnie jak kilkanaście tysięcy jego rodaków przyjechał do Polski, bo tutaj ma większe możliwości rozwoju i wyższe zarobki.
O tym, że obcokrajowcy coraz częściej wybierają Lubelszczyznę na miejsce emigracji zarobkowej, świadczą statystyki. W 2010 r. pracodawcy złożyli 20,5 tys. oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi. W 2015 r. takich dokumentów wpłynęło już ponad 56 tys. Wśród nich dominują Ukraińcy.
- Cudzoziemców przybywa i będzie przybywać. To nie tylko studenci, których mamy procentowo najwięcej w Polsce - mówi Mariusz Sagan, dyrektor Wydziału Strategii i Obsługi Inwestorów Urzędu Miasta Lublin.
Czy obawiasz się, że napływ cudzoziemców do Polski może spowodować, że stracisz pracę?
- W ostatnich miesiącach zatrudniłem kilkoro Ukraińców, bo potrzebowałem sprzedawcy mówiącego w tym języku. W Lublinie przybywa osób zza wschodniej granicy, które kupują u nas mieszkania - wyjaśnia właściciel biura nieruchomości.
W ubiegłym roku w Lublinie pracowało oficjalnie kilkanaście tysięcy Ukraińców. Do tego należy dodać nieznaną liczbę osób pracujących na czarno. - One nie tylko zasilają nowoczesne sektory, ale też restauracje, hotele, handel i proste usługi. Do 2020 r. chcemy, żeby jak najwięcej młodych ludzi, nie tylko z Ukrainy, ale też Gruzji, Armenii, Stanów Zjednoczonych i Turcji, zakładało swoje firmy i zostawało w Lublinie. Po to, żeby tworzyli glebę wielokulturowości - zastrzega Sagan. I dodaje: - Zależność jest prosta. Tylko w ośrodkach różnorodnych udają się przełomowe innowacje, tylko w takich przypadkach można mówić o błyskawicznym rozwoju start-upów. Tej zasady jeszcze nikt nie przełamał. Tak się dzieje w Stanach Zjednoczonych, Berlinie, Paryżu i innych ośrodkach. Lublin ma szansę wyrosnąć na wiodący ośrodek start-upowy w Polsce, ale tylko pod warunkiem, że uruchomi aktywność cudzoziemców.
Czy obcokrajowcy będą chętniej zostawać w Lublinie? Mogą im to ułatwić zmiany przepisów, które do końca roku zamierza wprowadzić rząd.
Projekt przewiduje m.in. wydłużenie okresu pracy sezonowej cudzoziemca z 6 do 9 miesięcy oraz wprowadzenie zezwolenia wielosezonowego nawet do 3 lat. Zdaniem ekspertów, coraz bardziej niż zalety życia w naszym kraju cudzoziemców kuszą zarobki na Zachodzie.