Rataje. W ostatniej chwili udało im się uciec z płonącego domu
Na górze byłam ja i młodszy syn. Spaliśmy. Obudziły mnie krzyki: „Wyskakujcie z domu! Piwnica się pali!”. Zerwałam się, już było pełno dymu - opowiada Hanna Pragacz, stojąc obok zgliszcz swojego domu.
Nie mamy już niczego...
Obudziłam syna, a on już się chyba tego dymu nawdychał, bo jakby nieprzytomny, tylko pytał: „Co się dzieje? Mamo, co się dzieje...” - Hanna Pragacz z trudem, drżącym głosem, opowiada nam co się działo tej strasznej nocy, z 24 na 25 września w jej domu w Ratajach, w gminie Olszewo-Borki.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień