Romska Sendlerowa ratowała dzieci. Teraz będzie miała mural
Podobiznę Babci Nonci - Alfredy Markowskiej będzie można oglądać na ścianie Szkoły Podstawowej nr 1 w Gorzowie.
Mówi się o niej „romska Sendlerowa”. Naprawdę nazywa się Alfreda Markowska, ale wielu osobom znana jest jako Babcia Noncia. To gorzowska Romka, która w czasie II wojny światowej uratowała 50 dzieci romskich i żydowskich. W 2006 r. dostała za to od prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Doceniania jest także na inny sposób. W zeszłym roku mural, czyli malunek na ścianie, z jej podobizną powstał na murze Gimnazjum nr 20 na... warszawskiej Ochocie. Teraz Babcia Noncia będzie miała swój mural także w Gorzowie. Zostanie odsłonięty w przyszłym tygodniu na ścianie Szkoły Podstawowej nr 1 przy ul. Dąbrowskiego. A poprzedzi go kilka imprez.
Już w poniedziałek 29 maja kilkudziesięciu uczniów z gorzowskich szkół weźmie udział w spacerze „Szlakiem Gorzowskich Romów”. Dzień później odbędą się warsztaty antydyskryminacyjne „Inny w mieście”.
Odsłonięcie muralu nastąpi w środę o 18.00. Po tym wydarzeniu kilkadziesiąt metrów dalej odbędzie się „Biesiada Romska na Kwadracie”. Miłośnicy kultury cygańskiej na pewno znajdą tu coś dla siebie, bo wystąpią tu Katjusha Kozubek, Anna Dębicka oraz zespół dziecięcy Romani Cierheń. Ich występy potrwają około 90 minut.
Historię Alfredy Markowskiej niebawem będzie można poznać także za sprawą naszej Czytelniczki z osiedla Staszica – Haliny Elżbiety Daszkiewicz. Napisała ona książkę o Babci Nonci, która ma zostać wydana w języku romskim oraz polskim.
10 maja Babcia Noncia skończyła 91 lat. Mieszka w jednej z kamienic przy ul. Dąbrowskiego. Dzieci zaczęła ratować jako nastolatka. W 1942 r., a więc gdy miała 16 lat, wyszła za mąż, a rok później zaczęła zwozić do taboru ocalałe z pogromu dzieci.
- Z jednego miejsca przywiozło czworo-pięcioro dzieci, z drugiego czworo-pięcioro. I tak się nimi opiekowała. A gdy dowiadywała się, że gdzieś żyje rodzina dziecka, to upewniała się, że to prawda, i dziecko trafiło do swojej dalszej rodziny – mówiła nam rok temu Maria Majewska, córka Alfredy Markowskiej.
- Mieliśmy wszystko, co było trzeba - wtrącała Babcia Noncia. - Czy jedzenie, czy ubranie, wszystko było po prośbie. Na utrzymanie zarabiała też wróżeniem, jak to Cyganka. Dzieci w lesie zbierały jagody, a to ktoś dał chleb, a to mleko. Mama dziećmi się opiekowała, a Pan Bóg w tym pomagał – dodawała córka. O historii Babci Nonci wielu gorzo - wian nawet nie ma pojęcia. Jest szansa, że zmieni się to po odsłonięciu muralu.