Rzecz o języku: Beka
Współczesny typ ironii to beka, czyli odbieranie wszystkiemu powagi.
Nie minę się z prawdą, jeśli powiem, że od wieków „beka” funkcjonuje w naszym języku jako potoczne zgrubienie od „beczki” - „dużego naczynia z drewnianych klepek”, traktowane jako jej stylistycznie nacechowany wariant (beka z winem, dwie beki kapusty), oraz jako przenośne określenie otyłego, grubego człowieka (ale z niego beka!).
Ale też nie byłem zaskoczony, gdy przed paroma tygodniami w jednym z artykułów publicystycznych przeczytałem: „Wcale mnie nie dziwi, że młodzi dotąd tak lekko podchodzili do polityki, często z głosowania robili sobie bekę”, a w wywiadzie z Dorotą Masłowską: „Współczesny typ ironii to beka, czyli odbieranie wszystkiemu powagi”, „Myśmy takich rzeczy słuchali dla beki”, „Beka staje się już tylko alibi, że to oglądamy”, „Bez beki piszesz o dzisiejszej manii serialowej”. Wszak już w wydanym w roku 2004 „Nowym słowniku gwary uczniowskiej” pod red. Haliny Zgółkowej „beka” to nie tylko zgrubienie od „beczki” i - metaforycznie - „osoba otyła”, ale także „coś śmiesznego” (ale beka „coś bardzo śmiesznego, zabawnego”) oraz „niewygodna sytuacja, w której ktoś się znalazł”. W zacytowanym gazetowym fragmencie „beka, którą młodzi robią sobie z głosowania”, jest właśnie określeniem czegoś śmiesznego, hecy, zgrywy, zabawy.
O nowych znaczeniach „beki” informuje również „Slang UG. Słownik slangu studentów Uniwersytetu Gdańskiego” z roku 2010 pod red. Macieja Widawskiego: 1. „śmieszna lub zabawna sytuacja” (Ale mieliśmy z niej bekę, jak przyszła na zajęcia w kapciach! Była beka, jak nie wiedziała, co powiedzieć. Patrz, co ona robi, ale beka!), 2. „powód do śmiechu” (Na jego zajęciach jest zawsze niezła beka. Zadzwonił do niej jedynie dla beki. Widziałaś te buty? - Jaka beka!). W leksykonie tym zarejestrowane są też przymiotnik „bekowy” - „śmieszny lub zabawny”, oraz odpowiadający mu przysłówek „bekowo” - „śmiesznie, zabawnie” (Bekowa jest ta nowa piosenka Kazika. Zobacz, jaki bekowy samochód! Jak można tak pomalować auto? Masz bekową czapkę. Założył swoje bekowe spodnie i poszedł na imprezę. Trochę się bekowo ubrała, ale na szczęście wpuścili ją do klubu. Zrobiło się bekowo, jak Włodek przyszedł).
„Beczka” znana w polszczyźnie od XIV w. pochodzi od niezachowanego w naszym języku wyrazu podstawowego „bczi”, a ten jest zapożyczeniem z germańskiego, starobawarskiego „butsza//butsze” - dzisiejszego dialektalnego bawarskiego „Butschen” - „małe naczynie z uchem i przykrywką”, dawniej „rodzaj beczki do przewozu soli”. Zapożyczeniem z niemieckiego jest także „bednarz” - „rzemieślnik wyrabiający naczynia z klepek”, pochodzący od środkowoniemieckiego „buete(n)”, dzisiejszego niemieckiego „Butte” - „kadź, faska, beczka”.
A skoro tyle dziś mówiliśmy o „bece”, rozstrzygnijmy spór składniowy związany z... chicagowskimi Bykami, czyli popularną drużyną koszykówki Chicago Bulls. „Lubię Byki” czy „lubię Byków”? - pyta Pan S. Ż. z Łodzi. Przy „Bykach” - „osobach urodzonych pod znakiem zodiaku Byka”, i „bykach” „dużych, silnych, zwalistych mężczyznach”, wydawnictwa poprawnościowe dopuszczają zarówno składnię z biernikiem liczby mnogiej równym mianownikowi (lubię Byki, byki), jak i równym dopełniaczowi (lubię Byków, byków). Taką wariantywną wykładnię należy też zastosować w odniesieniu do koszykarzy z Chicago: lubię Byki albo lubię Byków. Gdyby pytanie dotyczyło zwierząt, bezdyskusyjna byłaby - oczywiście - konstrukcja „lubię byki” - tak jak „lubię konie, psy, koty, lwy, tygrysy, wielbłądy itp.”.
W wypadku „orła” natomiast wydawnictwa poprawnościowe polecają składniowe rozróżnienie w bierniku liczby mnogiej: lubię orły „ptaki drapieżne”, ale lubię orłów „ludzi bystrych, inteligentnych”.