To była najgłośniejsza, najbardziej przerażająca i nigdy nierozwiązana zagadka kryminalna w 20-leciu w Bydgoszczy. Zabijał wyłącznie młode kobiety, które zwabiał pod różnymi pretekstami w ustronne miejsca i następnie w okrutny sposób mordował, podrzynając im nożem gardła. Nie można go nazwać bydgoskim „Kubą Rozpruwaczem”, bo nie szukał ofiar z półświatka.
Najgłośniejsza w XX wieku seria zabójstw dokonanych w Bydgoszczy wydarzyła się na początku dwudziestolecia międzywojennego - w 1923 roku, w ciągu ledwie kilku miesięcy. Nie znano jeszcze wówczas pojęcia „seryjny morderca”, metody śledcze w stosunku do obecnie stosowanych znajdowały się w powijakach. Być może dlatego policja w tej sprawie poniosła klęskę.
Między stogami siana
W lipcu 1923 roku, pod koniec miesiąca, w trakcie żniw w podbydgoskim Osielsku na jednym ze sprzątanych pól, pośród snopów zboża, rolnicy znaleźli zwłoki młodej kobiety. Przybyłej policji udało się ustalić tożsamość ofiary, którą okazała się Bronisława K., pracownica browaru w Myślęcinku. Dziewczyna zginęła od noża, którym sprawca zabójstwa podciął jej gardło. Zbrodnia ta bardzo poruszyła mieszkańców także Bydgoszczy, gdyż została szeroko opisana przez prasę. Policyjne śledztwo niczego jednak nie ustaliło.
W połowie sierpnia tego samego roku robotnicy rolni w Złotnikach Kujawskich w okolicach stacji kolejowej natknęli się na świeżo rozkopaną ziemię. Kiedy odrzucili wierzchnią warstwę, ich oczom ukazały się zwłoki młodej kobiety, Marii W. Ona także miała poderżnięte nożem gardło.
Przeczytaj cały artykuł
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień