SKOK „Kujawiak” upada. Klienci bez oszczędności
Włocławska kasa została 8 stycznia zawieszona, ponieważ była „głęboko” niewypłacalna. Jednak 18 tys. klientów odzyska swoje 187 mln zł.
Piątkowe południe przed oddziałem SKOK „Kujawiak”, przy ul. Śniadeckich w Bydgoszczy. Na drzwiach komunikat Komisji Nadzoru Finansowego z decyzją o zawieszeniu działalności kasy. Tłumu nie było, paniki też, ale niektórzy bardzo się denerwowali.
- Przeczytałam rano w internecie, że ten SKOK upada, więc szybko wsiadłam w samochód i przyjechałam wycofać swoje oszczędności - opowiadała mieszkanka Szubina, którą spotkaliśmy, jak wychodziła z bydgoskiego oddziału. - Usłyszałam, że na razie nie dostanę swoich pieniędzy. Jednak kazano mi się uspokoić, ponieważ na pewno otrzymam je z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Przeczytaj także: „Kujawiak” w mętnej wodzie - komentarz redaktora Adama Willmy
Pracownica „Kujawiaka” nie chciała z nami rozmawiać. Mówiła jedynie: - Dziś mamy jeszcze otwarte, ale tylko by udzielać informacji klientom. Żadne transakcje nie są realizowane. Na pytanie, jak będzie w kolejnych dniach, odpowiedziała: - Nie wiem.
Gorzej wyglądała w piątek sytuacja we Włocławku, gdzie przy ulicy Toruńskiej znajduje się główna siedziba SKOK „Kujawiak”. Zarówno ona, jak i oddziały przy ulicach Promiennej i Warszawskiej były zamknięte.
W środku nikogo nie było widać. Klientów przed drzwiami też nie zastaliśmy. Na drzwiach placówek, podobnie jak w Bydgoszczy, wisiał komunikat KNF. Telefony milczały.
8 stycznia Komisja Nadzoru Finansowego zawiesiła działalność Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej „Kujawiak” we Włocławku. Konsekwencją tej decyzji będzie wystąpienie do sądu z wnioskiem o ogłoszenie upadłości.
Dotyczy to około 18 tys. klientów wszystkich 30 oddziałów SKOK „Kujawiak”. Najwięcej, bo aż ponad 20 placówek, znajduje się w naszym regionie, m.in. w Bydgoszczy, Toruniu, Włocławku, Aleksandrowie Kujawskim, Inowrocławiu, Nakle.
Kłopoty SKOK „Kujawiak” rozpoczęły się w czerwcu ubiegłego roku, gdy zarząd nie przygotował sprawozdania finansowego. Powołano tam wówczas zarząd komisaryczny. Okazało się, że kasa ma stratę w wysokości około 100 milionów złotych, bez możliwości jej pokrycia. To kolejny SKOK, po „Wołominie” i Wspólnocie”, na którego upadłość złoży się cały sektor bankowy.
Klienci nie muszą martwić się o oszczędności w „Kujawiaku”. 187 mln zł wypłaci im Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Może to trwać do 20 dni. Szczegółowe informacje o możliwości zwrotu pieniędzy pojawią się w tym tygodniu. Będą umieszczone na drzwiach placówek. Fundusz chroni oszczędności do równowartości 100 tys. euro (ok. 430 tys. zł). Jednak nie jest studnią bez dna.
- BFG jest czarną skrzynką i ostatnią deską ratunku, ale to nie studnia bez dna - podkreśla Paweł Cymcyk, analityk rynków finansowych. - To pieniądze składkowe SKOK-ów, banków i klientów, którzy z powodu problemów „Kujawiaka” zapłacą więcej między innymi za konta, karty kredytowe czy kredyty.
- Ponad 3 mld zł z BFG już trafiły do klientów upadłych kas „Wspólnota” i „Wołomin”, na co złożyli się wszyscy inni korzystający w Polsce z legalnych usług finansowych - podobnie mówi ekonomista Marek Zuber. - Teraz podobnej pomocy potrzebują w następnej kasie. Rynek bardzo to odczuje.