SKOK odskoczy. Problem zostaje. Przeskoczy na klientów banków
Klienci nie muszą się martwić o oszczędności w „Kujawiaku”. 187 mln zł wypłaci im Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Jednak nie jest studnią bez dna.
Klienci Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej „Kujawiak” we Włocławku nie mają od wczoraj dostępu do swoich oszczędności, które wynoszą 187 mln zł. Jednak na pewno odda im je, zgodnie z ustawą, BFG. Może to trwać do 20 dni.
Szczegółowe informacje o możliwości zwrotu pieniędzy pojawią się na początku przyszłego tygodnia. Będą umieszczone na drzwiach placówek.
Fundusz chroni oszczędności do równowartości 100 tys. euro (ok. 430 tys. zł).
- BFG jest czarną skrzynką i ostatnią deską ratunku, ale to nie studnia bez dna - podkreśla Paweł Cymcyk, analityk rynków finansowych. - To pieniądze składkowe SKOK-ów, banków i klientów, którzy z powodu problemów „Kujawiaka” zapłacą więcej między innymi za konta, karty kredytowe czy kredyty.
- Ponad 3 mld zł z BFG już trafiły do klientów upadłych kas „Wspólnota” i „Wołomin”, na co złożyli się wszyscy inni korzystający w Polsce z legalnych usług finansowych - podobnie mówi ekonomista Marek Zuber. - Teraz podobnej pomocy potrzebują w następnej kasie. Rynek bardzo to odczuje.
Czy klienci innych SKOK-ów mogą spać spokojnie? - SKOK „Kujawiak” to samodzielna kasa i jej sytuacja nie wpływa na pozostałe - twierdzi Andrzej Dunajski, rzecznik prasowy Krajowej SKOK. - Aktywa kasy stanowią zaledwie niewielki [1,05 proc. - red.] odsetek całego sektora i decyzja KNF nie wpływa na jego stabilność, osiągane wyniki, jakość obsługi. Przypominam, że depozyty wszystkich spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych gwarantowane są tak jak w bankach - do kwoty 100 tysięcy euro przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny.
Wczoraj drzwi do siedziby SKOK „Kujawiak” były zamknięte. Telefon milczał.
15 września zeszłego roku Krajowa Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa poinformowała KNF, że postanowiła odmówić udzielenia SKOK „Kujawiak” pomocy finansowej z pieniędzy funduszu stabilizacyjnego. W związku z tym niemożliwe stało się samodzielne prowadzenie przez SKOK procesu naprawczego. W grudniu KNF stwierdziła, że żadna inna spółdzielcza kasa nie posiada zdolności do przejęcia włocławskiej w sposób mogący zapewnić bezpieczeństwo depozytów. Komisja wszczęła postępowanie administracyjne, by zbadać możliwość przejęcia „Kujawiaka” przez bank. W odpowiedzi na ogłoszenie KNF wstępne zainteresowanie zgłosił jeden, ale ostatecznie się wycofał. Teraz kasie grozi upadłość.
Wczoraj po południu Zakład Ubezpieczeń Społecznych zawiesił przelewy świadczeń emerytalnych i rentowych do SKOK-u „Kujawiak” we Włocławku. Ci, którzy mieli tam rachunek, muszą podać nowy numer konta. „Uspokajamy osoby, które obawiają się o swoją emeryturę czy inne świadczenia - nie będą wychodziły do SKOK-u” - poinformował Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ZUS. „Wstrzymaliśmy przelewy, wrócą pieniądze, które miały tam trafić. ZUS będzie kontaktował się z emerytami, którzy mieli tam konta i nie otrzymali świadczeń, ale zachęca do samodzielnej wizyty w jego placówkach. Nikt z urzędników nie odwiedzi mieszkań, zmieniać rachunki można w naszych oddziałach” - rzecznik ostrzega przed oszustami.
Fakty
„Głęboka niewypłacalność”
- 15 czerwca zeszłego roku KNF ustanowiła w SKOK „Kujawiak” zarządcę komisarycznego.
- Z jego ustaleń wynika, że SKOK wykazywał ujemne fundusze własne w wysokości minus 72,9 mln zł oraz ujemny współczynnik wypłacalności na poziomie minus 42,92 proc., co oznacza głęboką niewypłacalność.
Gdzie w regionie są SKOK-i „Kujawiak”?
- Działalność SKOK „Kujawiak” prowadzona jest w 30 oddziałach na terenie siedmiu województw: kujawsko-pomorskiego, zachodniopomorskiego, łódzkiego, wielkopolskiego, mazowieckiego, warmińsko-mazurskiego i pomorskiego.
- Najwięcej jest tych kas w naszym regionie, są one w: Bydgoszczy, Włocławku, Toruniu, Radziejowie, Nowym Mieście Lubawskim, Aleksandrowie Kujawskim, Izbicy Kujawskiej, Chodeczu, Kowalu, Gniewkowie, Inowrocławiu, Lubieniu Kujawskim, Osięcinach , Rypinie, Unisławiu, Nakle, Chełmnie, Skępem, Lipnie.