Marcin Kędryna
- Jakiś czas temu media obiegła informacja, że Amerykanie, w związku z tzw. Lex TVN rozważają przerzucenie swoich wojskowych do Rumunii. Informacja powszechnie komentowana, cytowana. Złoty dziennikarski strzał.
Mam kolegę. Prawie trzydzieści lat się znamy. Kolega ten od nastu lat siedzi w Waszyngtonie. I tak się składa, że jest zainteresowany przepisami dotyczącymi polskich medialnych koncesji.
– Ciekawa informacja – skomentował – Nie słyszałem, ale ja nie chodzę po Capitolu.
– Autor raczej też nie chodzi. Ten komunikat ma służyć presji na polskiej władze. W obecnej sytuacji, gdyby Biały Dom chciał wywrzeć w taki sposób presję, to byłbyś jedną z pierwszych osób, która by to usłyszała?
– No tak, a nie usłyszałem.
– Więc co możemy o tej informacji powiedzieć?
– Że jest z… (sami się Państwo domyślą skąd).
Jakiś czas później pojawiła się w rozgłośni radiowej pewnej dużej informacja, że przeprowadzenie tzw. Lex TVN zaowocowałoby sankcjami personalnymi dla polskich władz. W tym przypadku mojego waszyngtońskiego kolegi nie musiałem specjalnie prosić o komentarz.
– Sankcje? Personalne? My tu do Stanów Chińczyków wpuszczamy, a przywódcę kraju NATO mielibyśmy blokować? To bzdura jest kosmiczna jakaś.
O innym koledze, który mi analizę zrobił wpływu wycofania amerykańskich wojsk z Polski na bezpieczeństwo Państw Bałtyckich pisać nie będę. On, w każdym razie, też się po głowie pukał, z tym, że mniej w sprawie autora, bardziej w sprawie cytujących go tzw. poważnych ludzi. - W ostatnią środę wieczorem na jednym z portali pojawił się tekst o tym, że źródła w Pałacu mówią, że Prezydent zawetuje Lex TVN po rozmowie z „wysokim przedstawicielem amerykańskiej administracji”. Znam ci ja te pałacowe źródła. Przez lata zajmowałem się ich prostowaniem. Na życzenie dziennikarza potwierdzą każdą informację. Ze szczegółami. Jak wrzucał, to kucał. W portalowym tekście była też druga teza – że weto ustalone jest z centralą PiS. Cóż, byłem 15 sierpnia na placu Piłsudskiego i widziałem jak na trybunie reagowano na prezydenckie słowa. Oczywiście to może być tylko dowód na grubszy spisek. Porozumienie między Prezydentem a PiS jest tak tajne, że nie znają go nawet strony.
- Sporo się w życiu naoglądałem, znam ludzi, z którymi mogę porozmawiać, zapytać jeśli czegoś nie jestem pewien. Większość jest skazana na informacje dostarczane przez polskich dziennikarzy, publikowane bez żadnej weryfikacji przez wydawców. Jakość tych informacji określają zasięgi i cytowania. Wyłącznie.
Spróbujmy więc: moje zbliżone do Pałacu źródło twierdzi, że Prezydent zawetuje ustawę w zamian za zdjęcie Moniki Olejnik. Nie z anteny. Z dedykacją, kartę bejsbolową z podobizną Roya Campanelli, no i słoik orzechowego masła nieustalonej marki. A to moje źródło, to bardzo dobre źródło.
Raczej jednak informacja ta się nie przebije, gdyż podczas debaty w TVN24 ustalono, że weto Prezydenta, będzie dowodem na jego brak samodzielności.
W debacie brali udział czołowi polscy publicyści i dziennikarze, w tym dwóch autorów wyżej wymienionych newsów.