Stochy narciarskie [Felieton Dariusza Kuczmery]
Niemożliwe, przeliteruj - powiedział do mnie znany dziennikarz zajmujący się tak pokrewnymi dziedzinami życia, jak sport i polityka, gdy dostarczyłem mu kolejne nazwisko do jego kolekcji.
Jaka to kolekcja? Otóż w specjalnym zeszyciku do słówek ów dziennikarz (młodzież wie, co to zeszycik do słówek?) wypisywał nazwiska brzmiące erotycznie. To przeliterowane właśnie nazwisko prawego obrońcy Ruchu Chorzów, które wynalazłem wertując rocznik Przeglądu Sportowego 1952, miało wartość gigantyczną. Brzmiało pięknie. Palce lizać.
Zgodnie z zasadą, że nie śmiejemy się z nazwisk, nie podaję, o kogo chodzi. Tym bardziej, że gazetę czytają też najmłodsi, a oni na zainteresowania erotyczne mają jeszcze czas. Jak tutaj jednak nie śmiać się z nazwisk, gdy kultowy obraz „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” zaserwował nam scenę, w której wystąpił niejaki Grzegorz Brzęczyszczykiewicz, zamieszkały: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody.
Bywa, że niekiedy przekręcenie nazwiska wprowadza jego właściciela w zakłopotanie. Sam przekonałem się o tym na własnej skórze, gdy redakcja Piłki Nożnej zorganizowała konkurs, by rozpoznać koszulki, w jakich na zdjęciu prezentuje się dziennikarska drużyna. Jeden z Czytelników rozpoznając moją koszulkę Argentyny napisał wprost - w koszulce Daniela Passarelli stoi redaktor Dariusz Kuciorek.
Na pewno nie do śmiechu było redaktorowi Rzeczpospolitej, gdy na jednym z meczów dziennikarskiej drużyny spiker przedstawiał poszczególnych zawodników w stylu bokserskiego zapiewajły Michaela Buffera. Brzmiało to mniej więcej tak: „Proszę państwa, na naszym boisku zagra dzisiaj, biały Pele, dziennikarz, który potrafi zrobić z piłką wszystko (to prawda - przyp. dk), umie żonglować w nieskończoność. Kto to taki? To... Stefan Szczepełek!”. Trzeba było widzieć minę Stefana.
Zawsze współczuję koszykarzowi ŁKS Bartłomiejowi Bartoszewiczowi, gdy staje on na linii rzutów osobistych. Przez swoją niewiedzę spikerzy wyprowadzają w takiej chwili zawodnika z równowagi. Zapowiadają bowiem: „Rzuca Bartłomiej Bartosiewicz”. Darmową reklamę ma znana piosenkarka o tym nazwisku, pani Edyta.
Nazwiska wybitnych sportowców na stałe zapadają w pamięć kibiców. Może nawet bardziej niż nazwiska polityków. W szkole pani pyta Jasia, kto znany nosił inicjały WL? Oczywiście Włodzimierz Lubański - pada odpowiedź. Dwója - pani jest bezwględna. To Włodzimierz Lenin. Nie znam, to chyba któryś z rezerwowych - kończy Jasiu.
Wielkie nazwiska tworzą nowe dyscypliny sportu, jakże pasjonujące są w Polsce Stochy Narciarskie. A w piłkę musi grać Janusz Gol.