Szmatki. Felieton Magdaleny Szumiec
To były takie kwadratowe szmatki, zdaje się że z szarej flaneli. A może się mylę, może to był zupełnie inny materiał. Ale na pewno nie specjalnie kupowany w tym konkretnym celu. Ale to nieważne. Ważne jest to, że zaraz po wejściu do domu i nałożeniu kapci, należało na nich stanąć i dalej przemieszczać się ruchem posuwistym, niczym tancerka figurowa na lodzie. Dzieciom dwa razy tego powtarzać nie było trzeba. Ślizgi, kończące się spektakularnymi przewrotkami, jakie wykonywałam z bratem na owych szmatkach, spokojnie mogłyby zostać zakwalifikowane do specjalnej kategorii wyczynów sportowych.
O owych szmatkach, służących do froterowania pachnących pastą do podłóg parkietów w domu mojej babci przypomniałam sobie, wybierając się do Kamienicy Hipolitów na wystawę „przemieszczanie. Mieszczanin”, redefiniującą stereotypy, które nabrzmiały wokół tej warstwy społecznej. Jej kurator Michał Hankus postawił sobie kilka istotnych pytań.
Czytaj dalej!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień