Sukcesy odnoszą ci, którzy są w stanie na nie poczekać. Ci, co nie planują życia, dostają potem marną emeryturę - mówi Fryderyk Karzełek, trener biznesu z Jastrzębia-Zdroju
O jakim najdziwniejszym, ale skutecznym pomyśle na znalezienie pracy pan usłyszał?
Jeśli ktoś jest naprawdę zdesperowany to może przyjść do pracodawcy i powiedzieć mu: "Jestem gotów pracować tutaj przez tydzień za darmo. Pokażcie mi tylko co mam robić, a ja wam pokażę, jakim jestem człowiekiem. Nie musicie mi nic płacić, albo zapłacicie tyle, ile uznacie, że to było warte". Jeśli ktoś jest naprawdę dobry i ma poczucie własnej wartości, a ponadto wie, co sobą reprezentuje, to jest to jeden z najbardziej skutecznych pomysłów. Jeżeli pracodawca potrzebuje kogoś faktycznie, to na taki układ pójdzie.
A często się zdarzają takie sytuacje?
Nie. Nie zdarza się tak m.in. dlatego, że ludzie chcą płacę od zaraz. To co podałem wcześniej za przykład nazywa się zasadą "opóźnionej gratyfikacji", a tymczasem ludzie chcą mieć gratyfikację od razu. To jest tak jak w jednym ćwiczeniu na inteligencję emocjonalną. Mówi ono, że w przedszkolu dano dzieciom wybór: albo jeden cukierek od razu, albo dwa cukierki za godzinę. I większość dzieci, prawie 90 procent, wybrało pierwszy wariant. Niewielka grupka wybrała dwa cukierki za godzinę. Paradoksalnie okazało się, że w dorosłym życiu to byli ludzie, którzy odnosili największe sukcesy. Ci, co byli w stanie poczekać. Czyli najpierw coś dać z siebie, a dopiero później oczekiwać za to zapłaty. Jeżeli ktoś by do mnie przyszedł i powiedział: "Panie prezesie, ja jestem gotów pokazać przez tydzień co potrafię robić, jakie mam kompetencje, tylko proszę mi powiedzieć, jakie problemy mam rozwiązać", to bym od razu wskazał mu szereg takich możliwości. Bo każdy pracodawca ma jakieś nierozwiązane problemy. I jeżeli ten człowiek spyta: "Niech pan mi powie, jakie pan ma nierozwiązane problemy i jeżeli ja je rozwiążę, to ile mogę dostać za to kasy?" to jest to dla mnie nieszablonowy sposób.
Ale z drugiej strony, czy pracodawca nie pomyśli o takiej osobie: wariat mi się trafił?
Absolutnie bym tak nie pomyślał. Powiedziałbym wręcz, że jest to człowiek, który ma poczucie, że coś potrafi zrobić.
Czy ludzie są dzisiaj bardziej kreatywni niż kiedyś w poszukiwaniu pracy? Mają w końcu do dyspozycji więcej narzędzi...
Chyba są jednak mniej kreatywni. Często widzę ludzi, którzy są kompletnie nieprzygotowani, pomimo tego, że mają internet, wszystkie możliwe źródła dowiedzenia się o firmie, o potencjalnym pracodawcy. Mają możliwość się przygotować. Moim zdaniem są oni mniej kreatywni, a bardziej wygodni. Ludzie chcieliby jak najszybciej dostać umowę o pracę, która pozwala im poczuć to bezpieczeństwo, że mają urlop i nawet jakby się pochorowali to też będą mieć pieniądze... Mogą ten balast trochę zrzucić z siebie i pomyśleć: nawet jak się zachoruje, jakoś to będzie. Mam umowę na czas nieokreślony". Dlatego wydaje mi się, że dzisiaj ludzie nie wykorzystują tych ogromnych możliwości.
Wśród nieszablonowych pomysłów na poszukiwanie pracy, pojawiają się też takie z wykorzystywaniem billboardów. To dobra metoda?
Billboard jest o tyle nietypowy, że musiałoby być coś tam jeszcze dopisane. Jeśli zobaczyłbym tylko informację: "szukam pracy" i numer telefonu, to nie wiem czy zareagowałbym jako pracodawca. Może zadzwoniłbym tylko z ciekawości czy ten człowiek szuka pracy czy zatrudnienia. Bo to są dwie różne rzeczy. Pracę mógłbym mu dać. Niekoniecznie zatrudnienie. Kiedy ktoś nie ma pracy to jest tak poniżająca sytuacja osobista, że każda metoda jest dobra. Tylko zaznaczam, że jeśli wybór padnie na billboard to musiałby nieść ze sobą coś jeszcze bardziej intrygującego. Na przykład treść: "Rozwiązuję problemy..." z podaniem konkretnych przykładów. Do tego numer telefonu i zdanie "oczekuję ofert pracy". Sam billboard z suchym stwierdzeniem "szukam pracy" i kontaktem jest mało intrygujący.
Czyli kawa na ławę?
Tak. Nawet przykładowo takie stwierdzenie: "jestem zajebistym handlowcem". Gdybym zobaczył taki billboard, zastanowiłbym się nad nim.
Czy do szukania pracy należy specjalnie się przygotować?
Po pierwsze, trzeba się dobrze ubrać, być wyspanym. Jeśli jest to dziewczyna, musi mieć dobrze zrobiony makijaż, do tego kwestia paznokci, fryzura... To ma ogromny wpływ, bo pierwsze sekundy to jest czas, kiedy nieświadomie oceniamy człowieka. Pojawia się swego rodzaju szufladkowanie. Jeśli coś od razu rzuca się w oczy, przykładowo brudne paznokcie, to my od razu przytykamy łatkę temu człowiekowi. Jeśli w takich drobiazgach jak paznokcie jest niedokładny to należy się spodziewać, że to przeniesie się na jego dokładność w pracy. Przygotowanie się, nie tylko w informacjach o pracodawcy, ale też takie mentalne, jest bardzo ważne. Oczywiście to nie gwarantuje zatrudnienia, ale na pewno go nie utrudni na samym początku.
To prawda, że sposób poszukiwania pracy zależy od zawodu? Jak pracy powinni szukać dziennikarze, a jak inżynierowie czy nauczyciele?
Inaczej swoje CV będzie pisał dziennikarz, a inaczej nauczyciel. Moim zdaniem dużo będzie zależało od listu motywacyjnego. Co w nim będzie zawarte, jak będzie wyglądał graficznie. Bo jeśli ktoś potrzebuje dziennikarza, czy kogoś na stanowisko bardzo kreatywne, to taki list jest wizytówką człowieka. Kiedy szukam inżyniera, to lepiej żeby wszystko było bardziej poukładane. Jako nauczyciel to mogę najwyżej wysyłać CV. To jest chyba najtrudniejsze i próbowałbym szukać po znajomości. Bo często jest to uzależnione od jakiegoś urzędnika. Jako inżynier i dziennikarz to mogę szukać w prywatnych firmach. Jako dziennikarz starałbym się też pokazać na przykład bloga, na którym bym się zaprezentował. Blog nie musi być często odwiedzanym elementem, ale gdyby ktoś mi pokazał, że pisze bloga na temat finansów, to byłoby to dla mnie intrygujące.
A obecność w mediach społecznościowych pomaga?
Obecność w tych mediach nas obnaża. Bo każda informacja, która jest tam zamieszczana, daje niesamowitą wiedzę na temat nas samych. Jakie filmy lubię, jakie książki czytam, jakie mam hobby, gdzie bywam i jeżdżę, moje komentarze.... Starając się o dobrą pracę trzeba zwracać uwagę na to, jak bardzo obnażamy się w mediach społecznościowych. Bo może się okazać, że przychodząc na rozmowę kwalifikacyjną potencjalny pracodawca będzie wiedział o nas zdecydowanie więcej niż sami byśmy chcieli.
Coraz częściej ludzie korzystają z pomocy trenerów. Coaching rzeczywiście pomaga zdobyć zatrudnienie?
Powiem przekornie, to jest tak jak z fachowcem. Wszystko zależy od tego, do jakiego trafię coacha. Uważam, że 80 procent, może trochę więcej coachów, to są wyrzucone pieniądze. Ja takich domorosłych coachów znam sporo i złamanego szeląga bym za to nie zapłacił. A nawet bym ich unikał. Jeżeli chcę, żeby ktoś mnie gdzieś zaprowadził, to muszę wiedzieć, że on tam był. Internet naszpikowany jest różnego rodzaju teoriami, ci ludzie naczytają się tych teorii i potem się wymądrzają. A nigdy nie rozmawiali na temat pracy, nie są sami pracodawcami. Myślę, że dobry coach może pomóc. Ale pod warunkiem, że jest to dobry coach.
Jakie pytanie najczęściej pan słyszy na pierwszym spotkaniu z osobą, która potrzebuje wsparcia?
Jak mam szukać pracy? Jak mam to zrobić? To jest zawsze pytanie zaczynające się od słowa: "Jak". A takie pytanie zadaje się na samym końcu. Najważniejsze pytanie zaczyna się od "co". Pytania o cel. Co tak naprawdę mam osiągnąć? Załóżmy, że przychodzi do mnie człowiek, który ma 30 lat i po pytaniu: kiedy chciałby osiągnąć finansowe bezpieczeństwo, on odpowiedziałby, że w wieku 60 lat chciałby przestać pracować. No to mamy 30 lat na zaplanowanie tego. To jest pierwszy krok. Planowanie. Chyba, że ktoś ma to za przeproszeniem w d... i czeka tylko na upragnioną emeryturę. To jest najgorsze, że ludzie często stawiają na przypadek i nie zastanawiają się nad swoim życiem. Dostają potem emeryturę i są z niej niezadowoleni.
Praca się przekłada na szczęście w życiu prywatnym?
Oczywiście tak. Zdecydowanie, tylko to musi być przemyślane. Muszę wiedzieć, czy jestem człowiekiem nastawionym na szaleństwo w życiu, czy bardziej nastawionym na rodzinę. Na hedonistyczne działania czy raczej na rozwój, albo podróże. Proszę sobie wyobrazić, że ma pani takie duże pudło puzzli, powiedzmy 1000 sztuk. I nie ma tego obrazka, który należy ułożyć. Będzie to trudne?
Będzie..
To każdy z nas jest takim człowiekiem. Każdy te puzzle ma, ale nie wiemy co z nich ułożyć. Co więcej, my te puzzle ciągle zbieramy. A ja do obrazka potrzebuję konkretnych puzzli.
Czy w skutecznym zdobyciu pracy pomaga podstawowa wiedza o autoprezentacji?
Powiem kolokwialnie "nawet gówno można w papierek pięknie zapakować". I wtedy to jest złe. Jeśli jest w co zapakować, to ta autoprezentacja na pewno pomaga. Ale jeśli jestem osobą, która wszystko ma gdzieś, jestem arogancki, głupi, jestem intrygantem i w dodatku leniwym, to autoprezentacja powoduje, że przychodzi większe rozczarowanie. Bo autoprezentacja jest dobra pod warunkiem, że to, co za jej pomocą przekazujemy, jest prawdą. Jeśli natomiast zastosujemy tę metodę do pokazania pracodawcy jaki jestem cudowny, genialny to wtedy jest to manipulacja.
A jak się uwolnić od pracy, która nas nie zadowala?
Trzeba wziąć kartkę papieru, napisać u góry po lewej stronie swoje imię i nazwisko, adres. Niżej napisać nazwisko czy też nazwę firmy i treść w stylu: Szanowni Państwo, zgodnie z Kodeksem Pracy wypowiadam umowę o pracę... z dniem takim a takim.
To proste, ale ludzie boją się zmian.
Tak, ale żyjemy w czasach, kiedy każdy będzie musiał zmiany polubić. I ktoś, kto nie lubi zmian, będzie miał dużo gorzej w życiu niż ten, który mówi, że jedyne co jest dzisiaj pewne w życiu to zmiany.
Fryderyk Karzełek z Jastrzębia Zdroju - biznesmen, jeden z czołowych polskich szkoleniowców. Autor wykładów z obszaru zarządzania finansami i negocjacji oraz „Dekalogu Zamożności" – zbioru dziesięciu praw, których przestrzeganie prowadzi do osiągnięcia statusu człowieka zamożnego.