Szybko, ubierać się, jest pożar! To cud, że nikt nie zginął
W weekend miało być ciasto malinowe. Pani Ewa chciała skończyć pożyczoną książkę. Robert miał już gotową playlistę na poniedziałkową audycję. Ktoś planował wizytę u lekarza. Mieszkańcy Domu Pomocy Społecznej wspominają ostatnie beztroskie chwile przed pożarem.
- Alarm wył tak głośno, tak głośno..., ale nie mogłam się przebudzić, bo jeszcze coś miłego mi się śniło. Nie pamiętam co, bo jak tylko spojrzę w okno, to zapominam. Potem przyleciała pani Ulka i mówi: „pani wstaje, bo się palimy”. Zerwałam się w koszuli i na boso. Myślałam wtedy, że zakończę już swój żywot - wspomina 101-letnia pani Teodora.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień