Tak wybuchają wojny. Każdy chce, by jego garnki stały bliżej ognia
Różne kontynenty, odmienne tradycje kulinarne i podobna przeszłość. Wszyscy gotowali dla dyktatorów, karmili ludobójców. Witold Szabłowski dociera do kucharzy najokrutniejszych władców XX wieku, gotuje z nimi i poznaje historie życia przy boku Castro, Hodży, Pol Pota czy Husajna. - Paradoksalnie, wszystkich moich bohaterów łączy niesamowicie dobra energia i ciepło - mówi autor książki „Jak nakarmić dyktatora”.
Kto ma jedzenie, ma władzę - mówi w twojej książce Otonde Odera, kucharz Idiego Amina, dyktatora Ugandy. Tak jest?
Tak, bo polityka to decydowanie o tym, kto będzie jadł, a kto nie. Wybór, który rodził się w prymitywnych wspólnotach plemiennych wraz z prawem hierarchii, wciąż jest żywą taktyką w XX czy XXI wieku. Polityka to przecież nic innego, jak dystrybucja dóbr; decydowanie, że ci, których znam, lubię i są mi potrzebni będą jeść dobrze i tłusto, a tych, których nie lubię lub chcę ukarać - nie. Każdy, kto zaczyna się ocierać o dyktaturę, próbuje w tę sferę ingerować, jak choćby Robert Mugabe, który do zbuntowanych przeciw niemu prowincji przestawał wysyłać żywność.
Głód staje się instrumentem, który pomaga w utrzymaniu dyscypliny?
Dyscypliny i władzy. Staje się skuteczniejszy od armii. Skrajnym przykładem jest Stalin, który zagłodził sześć milionów osób, czy Pol Pot; człowiek, który w imię swoich utopijnych wizji, głodził 2 miliony Khmerów.
Jego kucharka Yong Moeun, do której udało Ci się dotrzeć, próbuje Cię przekonać: On nie mógł odebrać ludziom jedzenia, nie był mordercą, był marzycielem.
Yong przez większą część swojego życia musiała udawać, że wielu rzeczy nie dostrzega. Doszła w tym do takiej perfekcji, że do dzisiaj nie widzi, że chodzi po ziemi, w której leży dwa miliony trupów.
Wyparcie czy miłość?
Jedno wynika z drugiego. Kiedy trafiła do kuchni Pol Pota miała 17 lat, on ponad 40. Bardzo świadomie, cynicznie zaczął manipulować niewinną, głupiutką dziewczyną, udając grę miłosną. To był doświadczony mężczyzna po studiach w Paryżu, łatwo mu więc było omotać niewykształconą dziewczynę ze wsi. Nie miała pojęcia, że uczestniczy w mistyfikacji i wyrachowanym planie, który miał ją od dyktatora uzależnić. I uzależnił, bo jak sama mówi: jej serce się otworzyło. I to otwarte serce determinowało wszystkie jej późniejsze wybory. Podczas naszych spotkań, Yong Moeun stale powtarzała zdanie: Zrobiłam to dla rewolucji i dla pięknego brata Pol Pota. To, że nie widzi do dziś trupów, nie dostrzega, iż brat okazał się cwanym mordercą, który może i miał utopijne wizje, ale w ich imię potrafił zagłodzić ludzi, jest jej formą obrony i może jedynym sposobem, by nie zwariować.
Wyparcie jest wspólne niemalże wszystkim kucharzom, do których dotarłeś.
Bo to jest tak, jak z gotowaniem żaby. Jeśli ją wrzucisz do wrzątku, to wyskoczy, ale jeśli siedzi w garnku, a ty powoli podwyższasz temperaturę, to ona nawet nie zauważy, kiedy zostanie ugotowana. I tak samo jest z dyktatorami. Nie stają u progu swoich rządów na mównicy, by oznajmić: Zamierzam wymordować 2 miliony ludzi, co wy na to? Ich taktyka jest inna; uwodzą i kłamią, pakują to w kolorowy papier, przewiązują wstążką i sprzedają. Zwykle zaczynają jako mąż opatrznościowy, ojciec rewolucji, lider opozycji; ktoś, kto proponuje lepszy świat. Na ten lep łapią się też kucharze, bo i dlaczego mieliby być mądrzejsi od innych. Powiem więcej, łatwiej się łapią, bo oferta gotowania dla najważniejszej osoby w państwie jest zaszczytem i stabilizacją finansową. Dla osób, które zwykle startują z bardzo niskiej pozycji społecznej, to niebywały awans i zaszczyt. Spójrz, taki Otonde Odera, jedyny chłopak, który przeżył z czternaściorga rodzeństwa, mieszkający w jakiejś lepiance, mając lat dwadzieścia parę zostaje kucharzem prezydenta. Przecież nie wie, że Idi Amin, którego my dziś pamiętamy jako krwiożerczego tłuściocha, będzie tak okrutnym władcą. Ba, przez pierwsze dwa, trzy lata da się poznać jako bardzo racjonalny przywódca, próbujący wdrażać reformy i rządzić Ugandą. Nawet nikogo przez ten czas chyba nie zabije. Dopiero później, jak mu rządzenie przestaje wychodzić, zaczyna sięgać po inne metody. Będąc, jak moi bohaterowie, w samym środku tych morderczych procesów, niewiele chce się dostrzec. Myślę, że w dwóch przypadkach dopiero rozmowa ze mną dała tym kucharzom możliwość spojrzenia z boku na to wszystko, co działo się pod ich nosem. Otworzyła im oczy.
Kiedy jednak pytasz Otondę o to, czy Amin był kanibalem, zaczyna płakać. W jego głowie nie ma połączenia między mordercą, kanibalem a człowiekiem, dla którego gotował?
Czytaj więcej:
- kucharz którego dyktatora wciąż się ukrywa?
- kto chciał otruć lodami Fidela Castro?
- jakie danie zgubiło Saddama Husajna?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień