
Nieco ponad pół wieku temu stracony został w Warszawie Stefan R., doskonale znany w tamtym czasie w Bydgoszczy i okolicach jako „wampir z Osielska”. Jego proces bydgoszczanie śledzili z zapartym tchem. Z dzisiejszej perspektywy można stwierdzić, że podobnego zbrodniarza w naszym mieście nie było w całym ostatnim stuleciu.
Kiedy „wampir z Osielska” zaczynał swoją „karierę”, wciąż żywy był mit „Kuby Rozpruwacza”, nigdy nieustalonego londyńskiego mordercy kobiet z 1888 roku. Nakreślono setki jego psychologicznych portretów, prawdopodobnie przypisano mu zabójstwa dokonane przez kilka osób. Niewątpliwie tamten seryjny zabójca, a właściwie nimb, jakim go otoczono, mógł być inspiracją dla kolejnych zdegenerowanych charakterów. Czy tak też było w przypadku Stefana R.?
Pierwszy był w Łowiczu
„Wampir z Osielska” miał też do naśladowania polskie wzory. Tuż przed II wojną cała Polska mówiła o Tadeuszu Ensztajnie, „wampirze z Łowicza”, zabójcy 7 kobiet. To w tym przypadku po raz pierwszy w naszym kraju zbrodniarza określono mianem „wampira”, czyli osoby pijącej czyjąś krew. Przyjęła się i od tej pory została związana z seryjnymi zabójcami.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień