Toksyczne małżeństwo Zofii Nałkowskiej [MOJE KRESY]
Z Grodnem związana jest biografia jednej z najwybitniejszych polskich pisarek XX wieku - Zofii Nałkowskiej (1884-1954), która w okresie międzywojennym osiągnęła wielką popularność, a tuż po wojnie jej książka „Medaliony” - wstrząsająca relacja o ludobójstwie hitlerowców - weszła na trwałe do kanonu polskich obowiązkowych lektur.
Zofia Nałkowska mieszkała w Grodnie niecałe cztery lata (1923-1927), w kilkupokojowym lokalu wynajmowanym w domu Walterów przy ulicy Kirchowej 13. Była wówczas żoną płk. Jana Jura-Gorzechowskiego (1874-1948) - legionisty Piłsudskiego, który w latach 1922-1927 dowodził dywizjonem żandarmerii w Grodnie i pełnił też funkcję komendanta w Brześciu. Był drugim mężem Nałkowskiej, owianym legendą słynnej akcji uwolnienia w czerwcu 1906 roku dziesięciu więźniów politycznych z Pawiaka skazanych przez carat na śmierć. Akcja była wyjątkowo zuchwała: Gorzechowski, udając carskiego dowódcę, barona Budberga, w biały dzień wywiózł aresztantów z więzienia. Później na podstawie jego wspomnień powstał głośny film „Dziesięciu z Pawiaka” (1931), w reżyserii Ryszarda Ordyńskiego, z Józefem Węgrzynem - gwiazdorem filmowym międzywojnia - w roli głównej.
Gdy Jan Jur-Gorzechowski poznał pisarkę, był żonaty i miał trójkę dzieci. Olśnił Nałkowską swą zaborczością. Ich uczucie wybuchło nagle, niespodziewanie. Zapisała wówczas w dzienniku w październiku 1916 roku: „Żyję w pierścieniu ognia, kochana jak nigdy dotąd”. Miała wówczas 36 lat, on był od niej o dziesięć lat starszy.
Związek tych dwóch osobowości - jak to napisała Hanna Kirchner - „tak odmiennych i obcych sobie, wprawiał w osłupienie”. Ona - pisarka, eseistka, intelektualistka, miłośniczka książek i natury, sceptyczna komentatorka rzeczywistości politycznej, on - fanatyczny piłsudczyk, zdolny do brawurowych czynów ocierających się o lekkomyślność, żyjący w gorączce walki, z mentalnością szefa żandarmów (bo taką funkcję pełnił przez wiele lat).
Zasłynął dodatkowo w 1919 roku, kiedy to - znów brawurowo - uniemożliwił zamach na naczelnika państwa polskiego Eustachemu Sapiesze i gen. Marianowi Januszajtisowi. Odtąd Piłsudski miał do niego bezgraniczne zaufanie. Odwiedzał go w Grodnie przy ulicy Kirchowej.
Wtedy też Zofia Nałkowska jako gospodyni domu toczyła rozmowy z marszałkiem i poznała go bliżej. Uległa jego charyzmatycznej osobowości. Wzbudził w niej zachwyt, ale dostrzegała też cechy, które ją raziły: „porażającą pewność siebie i niezdolność do słuchania innych”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień