Kierowca śmiertelnie potrącił dwoje pieszych. Zatrzymał go taksówkarz.
Ona miała 23 lata, on 38. Nie mieli żadnych szans. Volkswagen polo uderzył w nich, gdy byli w okolicach przystanku autobusowego, najprawdopodobniej na chodniku. Teraz będzie to wyjaśniać prokurator.
Do zdarzenia doszło w niedzielę, ok. godz. 4.30. Adam Mitros, kierowca Jaga Taxi wracał z Dziesięcin, gdy usłyszał pisk opon. Na skrzyżowaniu ulic Antoniukowskiej i Świętokrzyskiej, zobaczył ofiary leżące na chodniku przy przystanku. Kilkadziesiąt metrów dalej - ciemnozielone auto. Nagle samochód ruszył. - Puściłem się za nim - mówi taksówkarz.
Na skrzyżowaniu z Gajową kierowca volkswagena uderzył w chodnik. Wyskoczył z auta i zaczął biec. Pan Adam dopadł go w połowie ulicy Akacjowej. Powalił na ziemię i zadzwonił do policjantów. Zanim przyjechali, kierowca miał opowiadać, że zrobił przysługę koleżance, która prowadziła przed wypadkiem. - Że się przesiadł - mówi taksówkarz. Ale nie chce mu się wierzyć w tę historię.
Będą musieli ją zweryfikować policjanci i prokurator. 26-latek został zatrzymany. Był trzeźwy. Pobrano mu krew na obecność alkoholu i środków odurzających. Wczoraj nie postawiono mu jeszcze zarzutów, trwało zbieranie materiału dowodowego. Prokurator nie podjął też decyzji, czy będzie wnioskować o tymczasowy areszt.
Wstępnie ustalono, że kierowca musiał jechać od strony centrum. Uderzył w ofiary, gdy minął skrzyżowanie ze Świętokrzyską. Siła uderzenia musiała być ogromna, bo ciała zostały odrzucone na kilkanaście metrów.
Nieoficjalnie wiadomo, że potrącona kobieta wracała do domu. Mieszkała przystanek dalej od miejsca, gdzie zginęła.