Trawa „wybuchła” i zamiast ulic mamy wielką łąkę. Aż wstyd!
- Jakbyśmy byli miastem zapomnianym! - denerwują się gorzowianie. A chodzi o trawę i chaszcze. Miasto nam po prostu zarosło!
- Tragedia to jest mało powiedziane. Trawa przy krawężnikach nie dość, że jest wysoka na metr, to nawet krawężników nie widać, bo trawa rośnie już na jezdni. Wygląda to, jakbyśmy byli miastem zapomnianym i bez odpowiednich służb – napisał do nas w weekend pan Sławomir, Czytelnik z Gorzowa, zwracając uwagę na zarośniętą ulicę Walczaka.
- Od strony ul. Szczecińskiej zastałem koszmarny wygląd. Na całej długości ulicy, od wjazdu do miasta do al. Konstytucji 3 Maja straszy wysoka, nieskoszona trawa. Ogólnie przygnębiający widok i duże niebezpieczeństwo dla kierowców – mówi z kolei Mariusz z Witnicy.
- Jak tak dalej będzie, to zarośniemy - mówiła wczoraj, Aneta Janikowska z Zawarcia, którą spotkaliśmy na spacerze z dziećmi. Podobnych głosów jest coraz więcej.
- Mam wrażenie, jakbyśmy wracali do tego, co było kilka lat temu. Wtedy też miasto zarastało trawą. Czy na serio nie możemy zadbać o to, by trawa w Gorzowie była przystrzyżona? – pyta Leszek Leskier z Górczyna.
- Wjeżdżając do naszego miasta z każdej strony (ulice: Kostrzyńska, Myśliborska, Wyszyńskiego), napotykamy wysokie chaszcze, czując się jak w buszu – napisali też przed weekendem do prezydenta Jacka Wójcickiego radni klubu Nowoczesny Gorzów. Wytykając mu przy okazji opóźnienia w remontach dróg czy wadliwie - ich zdaniem – wykonaną ul. Borowskiego, na której po remoncie każdy wielki deszcz robi „jezioro”.
Z tymi wszystkimi głosami wczoraj zwróciliśmy się do urzędników i zapytaliśmy wprost: kiedy w Gorzowie będzie w końcu skoszona trawa?
- W tym tygodniu ponownie będziemy kosić. W pierwszej kolejności zajmiemy się zielenią przydrożną, a następnie terenami najbardziej eksponowanymi, w tym częścią zieleni w parkach i na skwerach. Będziemy kosić trawę tam, gdzie jest najbardziej widoczna oraz przy drogach, bo tam zasłania ona widoczność - zapewnia nas Dawid Smoliński z wydziału gospodarki komunalnej i transportu publicznego. Tłumaczy nam też, dlaczego miasto tak zarosło. – Ostatni raz, nie licząc centrum miasta, kosiliśmy trawę przed Dniami Gorzowa, czyli ponad miesiąc temu. Później przyszedł okres deszczu na przemian ze słońcem i trawa szybko odrosła. Nie stać nas na to, aby kosić trawniki tak często jak to się robi na terenach prywatnych. Chcielibyśmy to robić raz na dwa tygodnie, ale nie pozwala nam na to budżet – dodaje urzędnik.
Bywają lata, że koszenie zieleni jest rzadsze, bo słońce wysusza trawy. W tym roku zieleń jednak „wybuchła” i to dlatego tak rzuca się w oczy. Podobnie zresztą jak to, że koszenie nie odbywa się na całej szerokości chodnika.
- Wzdłuż ul. Piłsudskiego trawa została skoszona ledwie do 30-40 cm od jezdni, a obok dalej rośnie. Skąd taki pomysł? – dopytujmy urzędnika. - Trawa w tym miejscu nie była koszona na nasze zlecenie, w ramach naszych działań zostanie wykoszony cały pas trawnika pomiędzy chodnikiem a jezdnią – odpowiada Smoliński.
Wydział gospodarki komunalnej i transportu publicznego na całą miejską zieleń ma 3 mln zł. To pieniądze na pielęgnację tego, co już rośnie, na nowe nasadzenie. W tym jest też budżet na koszenie traw. - Jednokrotne skoszenie trawy w całym mieście to koszt około 200 tys. zł. Mamy przeszło 200 hektarów terenów zielonych. Koszt koszenia na 1 hektar to około 1 tys. zł – mówi Smoliński.
Za koszenie odpowiada w mieście kilka firm, ponieważ miasto podzielone jest na rejony, zieleń przyuliczną oraz parki. Od tego tygodnia wszystkie będą pracować, aby miasto znów nie zarastało trawą.