Tunezyjczyk i Algierczyk podejrzani o zabójstwo 21-latka w Ełku
Znamy nowe ustalenia w sprawie śmierci 21-latka. Do tragedii doszło po wizycie w lokalu. Kucharz - Tunezyjczyk przyznał się w prokuraturze, że w szarpaninie używał noża. Zarzut zabójstwa usłyszał też Algierczyk.
- Nie mogę się otrząsnąć. To wielka tragedia. Znałam Daniela z widzenia. To był sympatyczny chłopak - mówi 24-letnia Anna, która przyszła na ul. Armii Krajowej, by zapalić znicz.
Przed lokalem „Prince Kebab”, gdzie sylwestrowej nocy od ciosu nożem zginął 21-latek, stoi wiele płonących zniczy. Po niedzielnych starciach chuliganów z policją, na chodnikach i jezdni nie ma już śladów. Natomiast wejście i okna zdemolowanego lokalu zostały około południa zabite deskami. Podczas zamieszek w ruch poszły bowiem m.in. kamienie. Uszkodzone zostały też szyby w drugim lokalu, należącym do obcokrajowców.
- Mam wrażenie, że to sceny z jakiegoś filmu akcji. Na ulicach pełno policji. Młodzi zakapturzeni mężczyźni chodzą grupami, co chwilę słychać niecenzuralne okrzyki. Mam złe przeczucia - przyznaje jedna z mieszkanek Ełku.
- Nie rozumiem, w imię czego toczy się walka - mówi Tomasz Bronakowski ze Śląska, który w Ełku spędzał sylwestra. - Młody chłopak został zabity - to wielka tragedia, ale nie powód, aby wszczynać burdy na ulicach. Nie można mieć zastrzeżeń do policji. Ci, którzy zabili, zostali zatrzymani. Mam wrażenie, że ta śmierć to tylko pretekst do zamieszek - dodaje.
Polska jest krajem bezpiecznym. Nie ma powodów, żeby w związku z tym wydarzeniem był wzniecany jakiś niepokój. Po prostu wszystko musi zostać dokładnie zbadane i wyjaśnione
Jarosław Zieliński, wiceminister MSWiA
Według najnowszych ustaleń ełckiej prokuratury, do tragedii doszło po wymianie zdań w „Prince Kebab” między obcokrajowcami i dwoma mieszkańcami Ełku.
- To była taka drobna iskierka, a później jeden z Polaków wziął dwie butelki napoju i wyszedł z nimi z lokalu, nie płacąc za nie - tłumaczy Wojciech Piktel, szef Prokuratury Rejonowej w Ełku.
Wyjaśnia, że za poszkodowanym wybiegło dwóch mężczyzn: 26-letni kucharz narodowości tunezyjskiej i Algierczyk (ma też obywatelstwo polskie), właściciel lokalu. Drugi z Polaków ciągle był w barze.
- Wywiązała się szarpanina i jeden z tych mężczyzn, Tunezyjczyk, zadał ciosy nożem pokrzywdzonemu Polakowi - wyjaśnia Piktel. - Kucharz i właściciel wrócili do baru, a wtedy ten drugi Polak, opuszczając lokal, wrzucił do środka petardę - dodaje.
21-letni Daniel miał trzy rany kłute, w tym jedną, która sięgała serca. Najpierw zarzut zabójstwa usłyszał Tunezyjczyk. Nie przyznał się bezpośrednio do winy, ale w trakcie przesłuchań powiedział, że przy szarpaninie używał noża. Później taki sam zarzut usłyszał właściciel baru. Obu podejrzanym grozi dożywocie. W lokalu przebywało jeszcze dwóch mężczyzn - Algierczyk i Marokańczyk.
- Z ustaleń wynika, że nie mieli oni związku ze śmiercią pokrzywdzonego - wyjaśnia prokurator rejonowy.
Kar nie unikną też ci, którzy brali udział w niedzielnych zamieszkach.
- Zatrzymaliśmy 28 najbardziej agresywnych osób - informuje sierż. Agata Kulikowska de Nałęcz z KPP w Ełku. - Każdą sytuację rozpatrujemy indywidualnie. Osoby odpowiedzą za czyny, które popełniły. Będą to zakłócenia porządku, udział w zbiegowisku, jak i zniszczenie mienia - dodaje.
Podczas wieczornej mszy św. w katedrze pw. św. Wojciecha w Ełku, ks. Jerzy Mazur, biskup ełcki odczytał apel rodziny Daniela: - Prosimy Was o zachowanie spokoju. Pragniemy w ciszy i pokoju modlić się za śp. Daniela. Uszanujcie naszą wolę.