UwB. Andrzej Stupakiewicz i Krzysztof Szerenos. Przyspieszyli komputery. Zadziwili świat
Wykorzystali impulsy światła. Dzięki temu pamięć komputerów będzie dużo szybsza. A to pozwoli zwiększyć ich wydajność. - Otworzyliśmy nowe drzwi w technologii - mówią naukowcy z UwB
Pamięć komputerowa - tysiąc razy szybsza od najszybszych z dotychczasowych pamięci. I przy tym jeszcze zużywająca o wiele mniej energii. Tak w skrócie można opisać odkrycie zespołu białostockich fizyków. To dr hab. Andrzej Stupakiewicz i jego doktorant Krzysztof Szerenos.
Ich wynalazek - czyli metoda zimnego, ultraszybkiego zapisu magnetycznego, może zmienić komputerową przyszłość. Bo gdy dziś zapisywanie i przetwarzanie pełnojakościowej grafiki 3D zajmuje nieraz kilkadziesiąt minut - za kilka lat może to trwać zaledwie kilka sekund. Szybciej i bardziej wydajnie będą też działały nasze komputery osobiste, ale też wielkie firmowe serwery czy centra przechowywania i przetwarzania danych. I - co ważne - zużyją dużo mniej energii niż dziś.
- Zasada działania pamięci w obecnych komputerach została opracowana około 50 lat temu. To zapis magnetyczny lub półprzewodnikowy. Jest to technologia wczorajsza. W naszej metodzie do zapisu i odczytu informacji wykorzystywane są wyłącznie bardzo krótkie impulsy lasera. To daje nowe możliwości - tłumaczy Andrzej Stupakiewicz.
Naukowcy pracują na Uniwersytecie w Białymstoku, w Zakładzie Fizyki Magnetyków na Wydziale Fizyki. Zastrzegają, że odkrycie to efekt nie tylko ich pracy. - Jestem już trzecim pokoleniem fizyków z Białegostoku, którzy zajmują się tego typu zjawiskami. I to dzięki temu nasza praca przyniosła efekty - mówi Krzysztof Szerenos. - Tym bardziej, że bazowaliśmy na pracy naukowej osób, które cały czas są w zespole. W każdej chwili mogłem zajść do pokoju obok i wyjaśnić wszystko, czego nie rozumiałem. To akumulacja doświadczenia i wiedzy.
Zespół naukowców wykorzystał do zapisu informacji warstwy o strukturze granatu, badania których zostały zapoczątkowane w Białymstoku przez profesora Andrzeja Maziewskiego, kierownika Zakładu Fizyki Magnetyków. Mieli też do dyspozycji znakomity sprzęt. Ich odkrycie powstało w laboratorium technik laserowych. - Tam znajdują się nowoczesne stanowiska wyposażone w ultraszybkie lasery impulsowe, które są wykorzystywane do badań materiałów magnetycznych - tłumaczy Andrzej Stupakiewicz. I przyznaje, że... tak naprawdę odkrycie to wcale nie takie zaskoczenie. O możliwościach wykorzystania struktury granatu wiedzieli już dwa lata temu. Przez lata intensywnie pracowali nad zbadaniem i wyjaśnieniem mechanizmów fizycznych, analizując wnioski z badań oraz porównując je z wynikami innych naukowców. Od 10 lat badania z wykorzystaniem ultraszybkich laserów są prowadzone na całym świecie. Ale na innych materiałach. Nikt przed nimi do ultraszybkiego zapisu informacji nie próbował wykorzystać dielektryków, takich jak przezroczyste warstwy o strukturze granatu. - I okazało się, że nic takiego dotychczas nie zostało zademonstrowane - mówi Andrzej Stupakiewicz.
Wtedy właśnie dzięki swemu odkryciu białostoccy naukowcy we współpracy z zespołem z Holandii dostali się do prestiżowego naukowego czasopisma „Nature”. A stamtąd - niespodziewanie dla samych odkrywców - informacja poszła w świat. Piszą już o nich media na całym świecie.
- Bo nowa metoda bardzo szybkiego zapisu oraz przetwarzania informacji może przełożyć się na rozwój techniki, także konsumenckiej - nie ma wątpliwości Dawid Kosiński, dziennikarz portalu technologicznego Spider’s Web. - Jeżeli rozwiązanie to zostanie wykorzystane przez firmy technologiczne, komputery będą mogły stać się wydajniejsze i bardziej energooszczędne. Czy jednak technika ta faktycznie się przyjmie na rynku, zobaczymy najwcześniej za kilka lat.
A dr Stupakiewicz nie kryje, że też docenia swoje odkrycie. I już stara się zdobyć pieniądze unijne na dalsze nad nim prace - tak, żeby opracować prototyp urządzenia, które potem mogłoby trafić na rynek komercyjny. - No ale jutro to się nie stanie - zastrzega. - Ale pojutrze... - uśmiecha się.
Trzy pytania
Białystok to miasto wynalazców?
Marek Dźwigaj, wiceprezes Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego: Wydaje się, że mamy tak samo mądrych ludzi jak w innych częściach świata. Problem jest tylko z tym, że nasza gospodarka nie daje im oferty, którą mogliby przyjąć. To dotyczy zarówno miejsca pracy, w którym mogliby się realizować i wykorzystać swój potencjał. A druga sprawa - to wysokość wynagrodzenia, które powinno być adekwatne do ich wiedzy, intelektu, kreatywności.
Pozostaje więc im jedno: wyjechać...
Inne regiony nam tych ludzi wyciągają. Bo dają im lepszą oferty. I tak będzie, dopóki będziemy rozwijać się tylko w superinnowacjach, a nie w normalnych, klasycznych biznesach.
Jest szansa, żeby te wynalazki, które u nas powstają, były również u nas wrażane?
Przecież ideę trzeba przebić w jakiś produkt. Jakimś rozwiązaniem mogłoby być powitanie takiego spin-offa, start-upu, który będzie bazował na tym wynalazku. Natomiast w dzisiejszym świecie jest to bardzo trudne, ponieważ firmy, które mają bardzo dużo kapitału, bardzo duże zdolności operacyjne, dostęp do rynku - dla nich pozyskanie takiego wynalazku czy zatrudnienie ludzi - to jest pstryknięcie palcem. A później zastosuje ten wynalazek w swoich produktach.