W Nowogródku, gdzie przed ołtarzem Matki Boskiej cudownie uzdrowiony został mały Adam Mickiewicz, urodziła się Teresa Gładysz, dziś mieszkanka Zielonej Góry. Pisze o Nowogródku i Nieświeżu, w którym spędziła dzieciństwo.
Nowogródek leży w dorzeczu Niemna. W XI wieku po raz pierwszy był wzmiankowany jako stolica jednego z księstw ruskich. W XIII wieku książę Mendog zjednoczył litewskie terytoria plemienne i przyłączył do nich Ruś Czarną, a Nowogródek uczynił stolicą. Zbudował zamek u podnóża góry i kościół farny, w którym król Władysław Jagiełło w lutym 1422 poślubił Sońkę Holszańską, a w lutym 1799 został ochrzczony Adam Mickiewicz. W tej świątyni przed ołtarzem Matki Boskiej mały Mickiewicz został cudownie uzdrowiony. W "Panu Tadeuszu" pisał tak:
"Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem
(Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę
Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę"
Ten ołtarz nadal stoi w prawej nawie, niezmieniony, jak za dawnych lat.
W Nowogródku 9 marca 1932 urodziłam się ja, córka Mikołaja i Aleksandry Kiewliczów. Zostałam ochrzczona w tym samym kościele. Z Nowogródka pamiętam tylko, że miałam kolegę Jurka. Pewnego dnia staliśmy u niego na balkonie, na dole defilada. Oboje byliśmy zachwyceni tak pięknie maszerującym wojskiem. Chcąc dać temu wyraz, zerwaliśmy wszystkie kwiaty rosnące na balkonie i obsypaliśmy nimi żołnierzy. Byliśmy szczęśliwi. Niestety, mama Jurka nie podzielała naszego zachwytu. Była zrozpaczona. Mnie kazała wracać do domu, a Jurek za karę miał iść do swojego pokoju i pozostać tam długo.
Jeszcze jedno, jak przez mgłę, wspomnienie przewija się przed moimi oczami. To okna w kościele, zasłonięte kirem z powodu śmierci marszałka Piłsudskiego. Starsi potwierdzają, że tak było, ale uważają, że to niemożliwe, żebym to pamiętała. Miałam przecież wtedy trzy lata, ale ten obraz widzę nawet teraz.
Nad dołem uklękły, żegnając się ze sobą. Siostra Stella, ich matka przełożona, uniosła rękę, błogosławiąc każdą, wtedy rozległy się strzały.
W czasie II wojny światowej w Nowogródku wielu zbrodni na Polakach dopuścili się Niemcy razem z policją białoruską. Jedną z najgłośniejszych kaźni było rozstrzelanie 1 sierpnia 1943 jedenastu nazaretanek, które dobrowolnie zgłosiły się na śmierć, zamiast ludzi wyznaczonych do zabicia. Prosiły jedynie, aby mogły pozostać w habitach, pełnym stroju zakonnym. Na śmierć, gdzie był już wykopany dół, szły spokojne, pełne godności, ze złożonymi rękami. Nad dołem uklękły, żegnając się ze sobą. Siostra Stella, ich matka przełożona, uniosła rękę, błogosławiąc każdą, wtedy rozległy się strzały. Siostra Stella padła pierwsza. Przez 46 lat ich zwłoki spoczywały przed farą, gdzie zostały rozstrzelane. Dopiero 27 września 1991 zostały przeniesione do grobowca w kaplicy Matki Bożej Nowogródzkiej, a w roku 2000 Jan Paweł II beatyfikował siostry.
Gdy miałam trzy lata, przyjechaliśmy z Nowogródka do Nieświeża. Nieśwież - jedna z legend głosi, że w czasie polowania myśliwi natknęli się na zabitego niedźwiedzia, już nieświeżego, stąd nazwa założonego w tym miejscu osiedla. Z jednej strony otaczały je bagna, z drugiej rzeka Usza, powstałe po jej spiętrzeniu jeziora oraz lasy. Początki miasta sięgają XII wieku, ale dopiero Radziwiłłowie rozsławili Nieśwież, zarządzali majątkiem przez 400 lat, od połowy XVI wieku. W 1586 roku miasto stało się ośrodkiem ordynacji tego rodu. Przebudowano je według koncepcji Michała Krzysztofa Radziwiłła, zwanego Sierotką. Chaos średniowiecznych uliczek zastąpiono układem geometrycznym, na rynku wzniesiono ratusz z sukiennicami. Ozdobą jest zamek, uważany za najciekawszy obiekt obecnej Białorusi. Zamek z ponad 100-hektarowym parkiem w stylu angielskim usytuowano na uboczu, nad jeziorem. Był połączony z miastem groblą, prowadził do niego most zwodzony.
Nieśwież, gdy w nim zamieszkaliśmy, był 10-tysięcznym miasteczkiem, kilkanaście kilometrów od granicy rosyjskiej. Było to centrum kalwinizmu na Litwie. W XVI wieku Mikołaj Radziwiłł wybudował drukarnię, w której wydano Biblię kalwińską, zwaną Biblią nieświeską. Za czasów Michała Krzysztofa Radziwiłła zmieniła się kwestia wyznaniowa w mieście. Co spowodowało tę zmianę? Przytoczę jeden z cudów opisywanych w książeczce do nabożeństwa, którą znalazłam w domu.
"W dziejach zakonu OO Jezuitów w Polsce spisanych przez O. Rostowskiego, mamy zapisany wielki Cud o Najśw. Sakramencie, który się wydarzył Księciu Mikołajowi Radziwiłłowi i stał się powodem jego nawrócenia. Ks. Radziwiłł był heretykiem zawziętym. Sławny O. Skarga daremnie pracował nad jego nawróceniem. W roku 1616, gdy książę jechał w niedzielę czarną do swoich dóbr, na popasie dano mu upieczonego kapłona. Książę i jego towarzysze przy stole śmiali się z postów katolickich - a z tego zeszła mowa i na wiarę katolicką, i na obecność P. Jezusa w Najśw. Sakramencie. Książę podochocony zawołał: "Tak to prawda, że Pan Jezus jest żywy w Najśw. Sakramencie, jak to, żeby ten upieczony kapłon ożył". Wtem o cudo wszechmocy i dobroci Bożej - kapłon ożywił się, skrzydłami zatrzepotał i ucieka z półmiska, z największym podziwem i przerażeniem wszystkich obecnych. Książę Radziwiłł, łaską boską i tym, tak widocznym cudem tchnięty, wraca natychmiast do Warszawy i spieszy do kościoła OO Jezuitów, do O. Skargi, którego zastał w tej chwili na ambonie.
Po kazaniu idzie za nim do zakrystii, prosi go o przyjęcie na łono Kościoła świętego i o spowiedź. O. Skarga, który przedtem nieraz doznał szyderstw księcia, myśli, że ten i teraz z niego sobie szydzi - zgromił go, mówiąc: "Książę, nie tu pora i miejsce na kpiny i żarty. Wtedy książę upada do nóg O. Skardze i opowiada mu całe zdarzenie, którego był naocznym świadkiem. O. Skarga jeszcze bardziej niedowierza i czyni księciu gorzkie wymówki. Ten w całej pokorze przyjmuje wyrzuty O. Skargi i pod przysięgą prawdziwość zdarzenia stwierdza. Spowiadając się, robi wyznanie wiary, i odtąd był jednym z najgorliwszych, najżarliwszych katolików. Na pamiątkę tego cudownego swego nawrócenia wybudował dla O. Jezuitów w dobrach swoich w Nieświeżu dwa ogromne kościoły i klasztory, jeden w mieście, a drugi na górze za miastem".
W kościele tym w 1939 roku sama jedna w czasie mszy świętej przyjęłam I Komunię Świętą, ponieważ mama obawiała się, że Rosjanie pozamykają wszystkie kościoły.
Dane przekazywane w różnych zapisach mówią, że zmieniła się kwestia wyznaniowa w Nieświeżu po odbyciu przez Radziwiłła pieszej pielgrzymki do Ziemi Świętej. Po powrocie porzucił kalwinizm i stał się katolikiem. Kalwiniści opuścili miasto, a drukarnię przekazano jezuitom. Mikołaj Radziwiłł, wracając z pielgrzymki, odwiedził Włochy i postanowił wybudować w Nieświeżu kościół na wzór rzymskich świątyń. Była to pierwsza budowla barokowa w Polsce. Jest kopią bazyliki II Gesu z Rzymu, pierwszej barokowej świątyni na świecie. To monumentalny kościół pod wezwaniem Bożego Ciała, według planów zakonnego architekta Giovanniego Marii Bernardoniego. Piękne freski były dziełem nadwornego malarza Radziwiłłów - D.K. Heskiego, pochodzenia żydowskiego. W kościele tym w 1939 roku sama jedna w czasie mszy świętej przyjęłam I Komunię Świętą, ponieważ mama obawiała się, że Rosjanie pozamykają wszystkie kościoły. W kryptach świątyni spoczywa ponad stu przedstawicieli rodu Radziwiłłów.
W 1939 roku Rosjanie wysiedlili Radziwiłłów. Wezwano Radziwiłła do NKWD i kazano przekazać wykaz gości znajdujących się w zamku. To było lato, a latem zjeżdżało wielu gości. Po przekazaniu listy NKWD, gdy Radziwiłł wrócił do zamku, okazało się, że w tym czasie przybyła z Neapolu jego daleka krewna, baronowa Stempel. Natychmiast udał się jeszcze raz do NKWD, żeby ją dopisać. Ale Rosjanie stwierdzili, że skoro nie było jej na pierwszej liście, to na pewno chciała zostać w ZSRR. Baronowa nie miała prawa wyjazdu. Radziwiłłowie musieli gdzieś zostawić ją w Nieświeżu, w bezpiecznym miejscu i odpowiednich warunkach. Nie wiem, jak do tego doszło, ale zamieszkała u nas w salonie. Ten jeden pokój musiał zastąpić jej pałace i sale zamkowe.
Mieszkała z nami do czasu, aż Rosjanie wyrzucili nas z domu, oddając go "dla deputata wierchownogo Sowieta" (posła na Sejm) o nazwisku Łaciata. Była to młoda dziewczyna, która przed wojną pasła gęsi w majątku Radziwiłłów. Po raz pierwszy była w mieście, gdy przechodziła koło naszego domu i powiedziała: "Jaki ładny dom", Rosjanie od razu postanowili dać jej go. Nam kazano do rana się wynieść, nic nie zabierając. Była uczciwą dziewczyną. Kiedy dowiedziała się, czyj to był dom, odnalazła nas i oddała niektóre rzeczy, a później starała się w miarę możliwości nam pomagać. Na przykład gdy jechała na posiedzenie Sejmu do Mińska, brała mamę, mówiąc, że to jej ciocia, a mama w tym czasie szła na targ, kupowała artykuły, których brakowało - kamyczki do zapalniczek, sacharynę - i potem w Nieświeżu sprzedawała, zarabiając w ten sposób na życie. Jadąc z nią pociągiem, mama nie była kontrolowana.