W młodości kochałem samochody. Dalej zresztą kocham
Niektóre modele darzyłem miłością wprost szaleńczą i raz tylko, w 1996 roku, moje marzenia się spełniły, gdy ojciec na 17. urodziny sprezentował mi czarne, lśniące BMW coupe serii E36, dając mi tym samym bilet do kasty bananowej młodzieży okresu transformacji. Wcześniej marzyłem o BMW 850i, świętym, zielonym graalu, którego podziwiałem, a nawet dotknąłem w pierwszym salonie wystawowym Jerzego Dobrzańskiego przy ul. Piłsudskiego.
Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że Jerzy Dobrzański, legendarny rajdowiec, znał moją babcię, i że zanim zaczął się ścigać, tuż po wojnie woził krakowian swoim własnymi autobusami Henschel i Magirus, a dla babci specjalnie zatrzymywał się przy wiadukcie w dzielnicy Warszawskie (krakauerzy wiedzą gdzie).
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień