W sieci nie poprawiło się ani szpitalom, ani pacjentom
Sieć szpitali, która miała ułatwić pacjentom dostęp do leczenia, a dyrektorom zarządzanie placówkami nie poprawiła ani sytuacji chorych, ani finansów większości badanych szpitali - wynika z kontroli NIK.
Nowy system miał umożliwić elastyczniejsze gospodarowanie pieniędzmi i stopniowe wychodzenie szpitali z długów. Okazało się jednak, że proces zadłużania się przyspieszył.
Co prawda wartość zawartych przez szpitale umów na świadczenia zdrowotne rosła, ale znacznie szybciej przybywało niezależnych od tych placówek kosztów, na które złożyły się m.in. ustawowe wzrosty wynagrodzeń lekarzy i pielęgniarek.
- Ciśnie się na usta: a nie mówiłam?! To było do przewidzenia. Kiedy tworzono założenia sieci szpitali, brałam udział w konsultacjach społecznych i wskazywałam na słabe strony tego rozwiązania. A taką słabą stroną od samego początku było to, że stworzono sieć szpitali niezależnie od zapotrzebowania, sytuacji epidemiologicznej, od zasobów kadrowych i sprzętowych szpitali - mówi Renata Ruman-Dzido, prezes Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - Była szansa na wskazanie roli każdego szpitala i odpowiednie finansowanie adekwatne do poziomu placówki. Tymczasem każda procedura, np. zabieg chirurgiczny jest tak samo wyceniony w szpitalu klinicznym, jak w powiatowym.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień