Warto stale powtarzać, że z wodą nie ma żartów. Nad wodą dzieci mają często więcej rozumu niż dorośli
Woprowcy coraz częściej odwiedzają dzikie kąpieliska, by pouczać kąpiących się tam ludzi. Okazuje się, że w kwestii bezpieczeństwa to dzieci bywają ostatnio mądrzejsze od dorosłych. Najgorsza jest brawura.
Przykład z ostatnich dni: jeden z amatorów pływania schładzał się w wodzie jeziora Dębowa tuż za znakiem informującym o zakazie kąpieli.
Ratownicy z pobliskiego legalnego kąpieliska poprosili go o wyjście z wody. Tłumaczyli, że to, co robi, jest niebezpieczne. Nie skutkowało. Wezwano policję.
Kiedy funkcjonariusze nakazali mężczyźnie wyjść z wody, ten oznajmił im, że tego nie zrobi. Bo znak nie jest atestowany i w myśl przepisów prawa nie można mu zabronić tam pływać.
– Policjanci odjechali, a mężczyzna kąpał się dalej, igrając z niebezpieczeństwem – mówi Tadeusz Witko, prezes kędzierzyńsko-kozielskiego oddziału Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Zgodnie z artykułem 55 kodeksu wykroczeń ten, kto kąpie się w miejscu zabronionym, podlega karze do 250 zł grzywny albo karze nagany.
- Co ważne, karane jest także samo przebywanie w wodzie, czyli np. brodzenie wzdłuż brzegu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień