Widzę Łódź: wiosna, wiosna, to znów ty... Felieton Dziennika Łódzkiego
Za progiem wiosna. Marzec jeszcze dał nam... chciałem napisać „popalić”, lecz dziwnie to brzmi w kontekście ostatnich chłodów...
A już kwitną niczym niezmącona wiosenna radość oraz ożywienie pomysłowości. Zaletą współczesności jest to, iż wszelkie projekty - niezależnie od ich jakości - mają szansę przedostać się do powszechnej świadomości, a tzw. opinia publiczna może o nich dyskutować (nie tylko wylewać anonimowe i nie żale na portalach i w mediach społecznościowych).
Wbrew pozorom rozmowy ciągle musimy się uczyć - pomysłodawcy oraz wspierający ich miejscy decydenci mają bowiem skłonności do utrwalania przekonania o swej nieomylności, stający po drugiej stronie lubią potępiać wszystko bez refleksji. A gdy nie ma wysłuchiwania, pozostaje upieranie się i odwoływanie do zdania łatwo ustanawianej większości (do czego to prowadzi, widać w internecie). Upierając się można wprowadzić pewne rzeczy przez zasiedzenie - np. potrzebny tylko jego twórcom parklet, który teraz stanie na ul. Moniuszki (w głosowaniu na jego temat wzięło udział ledwie nieco ponad tysiąc osób i przewaga tych na „tak” nie była miażdżąca). W innych przypadkach można projekt „rzucić” i poczekać co się stanie.
To przykład - przychylam się do opinii, że koszmarnego pomysłu - naziemnego ronda przy pałacu Poznańskiego, które zasłoniłoby nasz najwspanialszy zabytek, a które pewnie nie powstanie. Wrzucanie takich absurdów z jednej strony pozwala rzec, że łodzianie - czyli garstka głosujących - czegoś chcą lub nie (a ci potrafią chcieć dziwacznie, o czym świadczy powstający pomnik jednorożca), z drugiej wprowadza chaos gustu, osłabiający możliwość odróżniania projektów sensownych od złych - bo już nie takie idee przedstawiał, czyli sankcjonował, urząd miasta. Przy tym ze strony niosących projekt nie słyszę argumentów, dlaczego takie rondo byłoby dobre... Dla uspokojenia rozgadają nam się ławki (szkoda, że nie audiobookami z literaturą) w ogrodzie botanicznym. To niezłe okoliczności, by przeczekać wiosenną eksplozję rozumu...