Pomysł oszusta był prosty i dawał szansę, by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze - skompromitować ówczesny zarząd Bydgoszczy. Po drugie, zarobić łatwo duże pieniądze. A że można się przy tym dobrze zabawić, to już bonus nadzwyczajny.
Wszystko zaczęło się od publikacji w ogólnopolskim sanacyjnym dzienniku Głos Prawdy”. 5 czerwca 1928 roku ukazał się tam artykuł opisujący gigantyczną aferę finansową w Bydgoszczy.
Na najbliższym posiedzeniu Rady Miasta, po ustaleniu, że tekst w „Głosie Prawdy” nie ma nic wspólnego z - nomen omen - prawdą, uradzono pozwanie gazety do sądu. Potem wymyślono jednak skuteczniejsze, zdaniem radnych, rozwiązanie w postaci publikacji sprostowania. Do tego w Polsce międzywojennej potrzebne jednak były „układy”.
Musimy zapłacić za 10 kolumn 10 tysięcy
W rolę mediatora z wielką chęcią wcielił się na ochotnika starszy sekretarz Urzędu Miasta Bydgoszczy, Józef Ż., który przyznał się, że od czasu do czasu pisuje właśnie do... „Głosu Prawdy”.
Ż. udał się do stolicy z tysiącem samorządowych złotych w kieszeni. Niebawem telegraficznie zażądał przysłania mu kolejnego tysiąca „na cele reprezentacyjne”, jak wyjawił. Po powrocie sekretarz oznajmił, że załatwił publikację sprostowania pod warunkiem wszakże... wykupienia przez Bydgoszcz aż 10 kolumn reklamowych w „Głosie Prawdy” po 1000 złotych każda.
Przeczytaj cały artykuł
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień