Ani dyrektorzy, ani urzędnicy nie są w stanie powiedzieć, jakie kłopoty zrodzą te zmiany. W przedszkolach zabraknie miejsca dla nowego rocznika? To zależy od rodziców sześciolatków.
Największe zmartwienie dotyczy miejsc w przedszkolach. Bo zostaną w nich sześciolatki. W takiej sytuacji może zabraknąć miejsca dla trzylatków. Minister edukacji Anna Zalewska przypomina też, że nowa ustawa daje rodzicom pierwszaków prawo pozostawienia swego dziecka w klasie pierwszej lub drugiej. Do tej pory takie przypadki zdarzały się bardzo rzadko i to z powodu długiej choroby dziecka. Samorządy nie znają konkretnych liczb.
Największe obawy z przedszkolami panują w Gubinie. To tam najczęściej listy rezerwowe był zapełnione. - Trudno nam w tej chwili odnieść się do tego problemu. Mamy zaplanowane spotkanie po feriach zimowych - mówi Grażyna Hrabska, dyrektorka przedszkola nr 1. - Nie wiemy jeszcze, ilu mamy obecnie trzylatków na terenie miasta. Może gdy poznamy dane, okaże się, że sytuacja z miejscem wcale nie będzie tragiczna.
W ostatnich latach sytuacja w Gubinie trochę się poprawiła, ponieważ urząd uruchomił dodatkowy oddział w Zespole Szkół Licealnych i Technicznych. A rodzice chwalą ten oddział. - Początkowo były obawy - małe dzieci tak blisko młodzieży z podstawówki. Wszystko jednak zostało dobrze zorganizowane i rozdzielone - podkreśla mieszkanka Katarzyna Zbroińska.
Burmistrz Bartłomiej Bartczak zauważa, że oddział poprawił kiepską sytuację: - Kolejne zmiany powodują, że ponownie musimy wszystko przeanalizować.
Więcej szczegółów podaje pani Danuta Drapa z magistratu. - Zaplanowaliśmy spotkania w szkołach. Dyrektorzy mają za zadanie zebrać deklaracje od rodziców, w których zdecydują, czy dziecko idzie do pierwszej klasy, czy też zostaje w przedszkolu - tłumaczy. - Może tak być, że nie będzie naboru do najmłodszej grupy, ponieważ nie zwolni się miejsce. Może być tak, że trzech uczniów pójdzie do szkoły, więc będziemy mieli tylko trzy wolne miejsca - wyjaśnia. - Nie wiadomo też, ile powstanie klas pierwszych . To wszystko się łączy - dodaje urzędniczka.
A co w Krośnie Odrzańskim? Jak przyznaje burmistrz z Marek Cebula, zwykle było tak, że zgłoszone dzieci dostawały się do przedszkola. - Liczę, że tym razem też sobie z tym poradzimy.
Dyrektor przedszkola nr 3, Izabela Timoszyk podkreśla, że trzeba czekać na listę zgłoszeń. - Ogólnie dzieci jest coraz mniej - zauważa.
Dużo zależy od rodziców. Jeśli wyślą dzieci do szkoły, to zwolni się miejsce w przedszkolach. Tylko po co mieliby to robić? Dla nich wygodniejsze jest pozostawienie swoich pociech tam, gdzie są. - Dzieci mają więcej czasu na zabawę oraz przygotowania do szkoły. Rok w życiu dziecka to bardzo dużo. Wydaje mi się, że starsze będą bardziej skupiały się na lekcjach. Ponadto czasu na naukę im nie zabraknie - uważa jeden z rodziców Marzena Myśliwiec z Maszewa.
Emerytowana nauczycielka Ewa Radoszko: - Większość rodziców cieszy się, bo uważa, że jeśli sześciolatek pójdzie do szkoły, to zabranie mu dzieciństwa. Ale to błędne myślenie. Cały świat idzie do przodu, dzieci się zupełnie inne niż te sprzed 10 czy 20 lat. W Europie w wielu krajach w szkołach są pięcio-, a nawet czterolatki.
Zdaniem pani Ewy, nie w tym rzecz, gdzie dzieci są. Problemem są budynki szkolne, przeładowane programy, zadawanie uczniom mnóstwo pamięciowych rzeczy do nauki, ciężkie tornistry, nauczyciele pokazujący młodym nie ich dobre strony, ale udowadniający im na każdym kroku, czego nie potrafią. Nawet jak potrafią... Zmiana szkoły na przedszkole nie zlikwiduje tych wszystkich problemów.
Z kłopotliwym zmianami mogą borykać się miasta. A co z gminami wiejskimi?
Tutaj nie ma kłopotów z miejscami. Właściwie to są, ale... z ich nadmiarem. Tak jest w gminie Gubin, gdzie urząd zdecydował się zlikwidować oddział przedszkolny w Grabicach, a dzieci przenieść do Strzegowa. - Jest to spowodowane zmianami w ustawie. Obecne budynki nie spełniają warunków. Potwierdziła to straż pożarna, podczas konsultacji. Podobnie wygląda sprawa w Chlebowie - wyjaśnia Zbigniew Barski. - Obecnie w Grabicach znajduje się w sumie jedenaście trzy- oraz czterolatków Z przeniesieniem nie powinno być problemu- dodaje.
Jak się okazało, dla rodziców jednak jest to kłopot. Odbyło się spotkanie w Grabicach, podczas którego wielu mieszkańców narzekało na zmianę. - Jest różnica. Dojazd teraz wynosi trzy kilometry, do Strzegowa wydłuży się do prawie 20 km. Co z nauczycielami? - burzyli się podczas zebrania.
- Lepszego wyjścia obecnie nie ma. Ponadto chcielibyśmy w przyszłości tak zorganizować przedszkola, żeby funkcjonowały jak te w miastach, czyli przez pełny wymiar godzin, do 16.00. Możliwe więc jest też to, że po zmianach żaden nauczyciel nie straci pracy - mówi Barski.