Wielki edukacyjny chaos
Wielu rodziców w Oświęcimiu, szczególnie tych z os. Zasole, nie wie, do której szkoły posłać dziecko. Przyczyną tego jest decyzja radnych, w wyniku której jedna placówka została podzielona na dwie.
Takiego bałaganu w edukacji jeszcze nie było - mówią zgodnym chórem dyrektorzy, nauczyciele i rodzice uczniów szkół podstawowych w Oświęcimiu. 13 marca rozpoczął się nabór do nowych ośmioklasowych podstawówek, a wciąż wiele jest pytań i niejasności.
Najbardziej zdezorientowani są rodzice uczniów z osiedla Zasole, których dzieci mogę zostać przeniesione do nowych placówek.
Nie osiem a dziewięć szkół
Jedno jest pewne - w roku szkolnym 2017/2018 w Oświęcimiu będzie nie osiem, jak pierwotnie zakładano, a dziewięć szkół podstawowych. Najpierw w styczniu rada miasta podjęła uchwałę intencyjną o sieci szkół podstawowych, zgodnie z którą SP nr 5 na os. Zasole miała się mieścić w dwóch budynkach.
W obecnej jej siedzibie miały być klasy od 1 do 6, a w położonym obok dworca PKP budynku Miejskiego Gimnazjum nr 4 mieli znaleźć się uczniowie klas 7-8. Gdy jednak okazało się, że uczniów jest zbyt mało, pojawił się pomysł przeniesienia tutaj z „piątki” jeszcze dwóch klas trzecich i dwóch szóstych.
Takiego bałaganu w edukacji jeszcze nie było
Dlaczego? Prezydent miasta Janusz Chwierut nie wyjaśnił tego rodzicom, którzy zjawili się na sesji Rady Miasta. Ma to zrobić 11 kwietnia na spotkaniu w SP nr 5.
Kiedy rodzice wyszli, radni podjęli uchwałę o powstaniu od września nowej sieci szkół. W budynku Miejskiego Gimnazjum nr 4 zostanie utworzona jeszcze Szkoła Podstawowa nr 7. Właśnie trwa nabór do klas 1, 4 i 7. To będzie dziewiąta podstawówka w Oświęcimiu.
- Jeszcze nie wybrałam dziecku szkoły, choć z 20-osobowej klasy mojego syna połowa uczniów już złożyła papiery do innych podstawówek, bo do budynku obok dworca rodzice nie chcą ich posłać - mówi pani Izabela.
- Byliśmy w gminie zapytać, jaka jest szansa, aby nasze dzieci mogły chodzić do szkoły w Zaborzu, gdzie jest wysoki poziom nauczania. Na razie czekamy na spotkanie z prezydentem i zobaczymy, co nam zaproponuje - dodaje mama jednego z uczniów.
Prezydent powinien podjąć decyzję i zlikwidować te szkoły, do których nie ma chętnych
Zdesperowani rodzice chcą powołać stowarzyszenie, które mogłoby zorganizować przewozy miejskich dzieci do szkół wiejskich. - Poinformowałem rodziców, że nie ma takiej możliwości, byśmy dowozili dzieci spoza obwodu - wyjaśnia Albert Bartosz, wójt gminy Oświęcim. - Nikomu nie zamykamy drzwi do wiedzy, ale dojazdu nie zapewniamy.
Nietęgie miny nauczycieli
W Zarządzie Szkół i Przedszkoli Miejskich w Oświęcimiu pracownicy ślęczą nad arkuszami i próbują przygotować oświęcimską oświatę do nowej rzeczywistości. Jedyna pewna informacja, jaką mają, to aktualna ilość uczniów we wszystkich szkołach w mieście.
W podstawówkach i gimnazjach jest ich 3084. I na taką ilość w nowym roku szkolnym placówki są przygotowane. Wstępne szacunki, ilu będzie uczniów w przyszłym roku, będą znane za miesiąc, bowiem do końca kwietnia dyrektorzy szkół mają czas na przygotowanie arkuszy organizacyjnych. To one określają liczbę poszczególnych klas w szkole.
- Zamykanie szkół jest niepopularne, ale prezydent powinien podjąć męską decyzję i zlikwidować te, do których nie ma chętnych - mówi Jan Adamiec, ojciec dwóch córek. - Jest niż demograficzny i nic tego nie zmieni.
Jego zdaniem, sieć szkół powinna być adekwatna do potrzeb.
Utrzymania szkoły na dworcu chcą zatrudnieni w niej nauczyciele. Nie komentują sytuacji, ale delikatnie mówiąc, miny mają nietęgie. Oni również czekają na spotkanie z prezydentem. Mniej dzieci w szkole oznacza bowiem zwolnienia.