Wrobili ludzi w kredyty na 200 mln zł
Śledczy rozpracowali już 24 członków mafii kredytowej działającej m.in. na Opolszczyźnie. Część trafiła za kraty.
To jedna z największych afer finansowych ostatnich lat. Według prokuratury osoby powiązane ze spółkami Proculus, Council i Ei Global, wykorzystując luki w systemach bankowych oraz niewiedzę klientów, wrobili ludzi w kredyty sięgające dziesiątek, a nawet setek tysięcy złotych. Część osób straciła w ten sposób dorobek życia, bo nie byli w stanie spłacać gigantycznych rat od uruchomionych kredytów.
Proceder ujawniliśmy na łamach nto jeszcze we wrześniu ubiegłego roku. Dzięki temu na policję i do prokuratury zaczęli zgłaszać się kolejni pokrzywdzeni, którzy skojarzyli swoje przypadki z sytuacjami opisanymi w gazecie.
Nad rozpracowaniem mafii kredytowej pracuje obecnie prokuratura regionalna we Wrocławiu, bo to w tym mieście były zarejestrowane spółki powiązane z procederem. Do śledztwa skierowano aż 18 prokuratorów z różnych zakątków kraju.
- Obecnie straty wynikające z działalności grupy szacuje się na przeszło 200 milionów złotych - informuje Anna Zimoląg, rzecznik wrocławskiej prokuratury. - Do tej pory w tej sprawie zarzuty usłyszały już 24 osoby.
Straty wynikające z działalności grupy szacuje się na przeszło 200 milionów złotych
Podejrzani pochodzą z województw dolnośląskiego, opolskiego i małopolskiego.
Przykładowo jednemu z mieszkańców Strzelec Opolskich, który nieświadomie zgłosił się do biura oszustów, uruchomiono kredyt na ok. 300 tys. złotych, pobierając za to prowizje w wysokości 31,5 tys. zł oraz 31,9 tys. zł (pieniądze zostały ściągnięte z kont kredytowych).
Z kolei mieszkańcowi Przywór pod Tarnowem Opolskim nieuczciwi pośrednicy podsunęli do podpisania umowę kredytową na 164 tys. zł - stało się to w czasie, gdy był on świeżo po operacji zaćmy i prawie nic nie widział. - Zgromadzony materiał dowodowy wskazuje, że metody oszukiwania pokrzywdzonych były dostosowywane przez podejrzanych do indywidualnych przypadków - dodaje Anna Zimoląg.
Obecnie spośród 24 podejrzanych 6 przebywa w areszcie. Część osób została objęta dozorem policji i dostała zakaz kontaktów z osobami objętymi śledztwem. Podejrzanym grozi do 15 lat więzienia.
Podejrzani namawiali swoich klientów, by przyprowadzali do biur osoby, które miały pełnić funkcję „osoby wspierającej” lub „opiekunów kredytu”. W rzeczywistości to na te osoby sporządzana była umowa kredytowa. Na kolejnych spotkaniach wprowadzali oni „osoby wspierające” w błąd co do ich rzeczywistej roli, przekonując, że zaciągnięte przez nich zobowiązania mają charakter tymczasowy, a po 6 miesiącach przejdą na osobę pierwotnie starającą się o pieniądze. Podejrzani ukrywali też przed ludźmi fakt, że kredyt udzielany był przez pośredników, kasujących nawet 20 proc. wartości całej pożyczki oraz to, że w zawarciu umowy uczestniczyło czasem kilku pośredników (każdy z nich kasował swoją marżę).
W sprawie poszkodowane są także banki. Podejrzani ukrywali bowiem przed pracownikami tych instytucji zdolności kredytowe klientów. Rejestrowali także po kilka wniosków kredytowych na jedną osobę, by sprytnie ominąć systemy mające zapobiegać wyłudzaniu kredytów.
- Unikano w ten sposób przeszkód w zawieraniu wielu umów, wykorzystując luki w systemie aktualizacji informacji bankowych - tłumaczy Anna Zimoląg z prokuratury regionalnej we Wrocławiu.
Śledczy dodają, że sprawa jest rozwojowa i na tym etapie śledztwa nie wiadomo jeszcze, kiedy podejrzani staną przed sądem.
Opolanie, którzy zostali wkręceni w kredyty, liczą, że stanie się to jak najszybciej. - Przez umowę, którą zawarł mój mąż, komornik chce nam zabrać mieszkanie - mówi przez łzy jedna z mieszkanek Strzelec Opolskich. - Mam nadzieję, że ci oszuści szybko odpowiedzą za to, co zrobili.
Według prokuratury nieuczciwi pośrednicy kredytowi działali w zorganizowanej grupie przestępczej, a z przestępczego procederu uczynili sobie stałe źródło dochodów.