Wspomnienia babci Oli z Wierchno Wysocko
Od kiedy pamiętam, to babcia Ola była przy mnie, opiekując się mną oraz pomagając w trudnych chwilach. Razem mieszkaliśmy w miejscowości Lubin, a obecnie mieszkamy w miejscowości Osiek gm. Lubin. Kiedy zgłosiłam się do konkursu pt. ,,Posłuchaj babci, zapytaj dziadka” od razu pomyślałam sobie o babci, z którą przyznać się muszę, nigdy nie rozmawiałam o jej dzieciństwie oraz losach jej rodziny.
Zachęcona nowym wyzwaniem postanowiłam poprosić babcię, aby opowiedziała mi skąd pochodzi jej rodzina, kiedy przyjechała oraz zamieszkała w rejonie miejscowości Lubin.
Przed rozpoczęciem rozmowy z babcią Olą, nigdy bym nie przypuszczała, że wspomnienie kilkudziesięciu lat wywoła u niej łzy wzruszenia.
Kiedy babcia rozpoczęła swoją opowieść widziałam, jak powoli szkliły jej się oczy, a momentami trudno było jej znaleźć słowa, które dokładnie zobrazowałyby jej przeżycia z wczesnego dzieciństwa.
Wcześniej wiedziałam, w którym roku urodziła się babcia (1944 r.), ale nigdy nie mówiła mi, skąd pochodzi. Jak dowiedziałam się podczas rozmowy, rodzina babci pochodzi z miejscowości Wierchno Wysocko. Była to duża, wiejska osada na obecnej Ukrainie, w obwodzie lwowskim, w rejonie turczańskim nad rzeką Stryj. Według relacji babci Oli, rejony te były zamieszkane w większości przez ludność polską oraz mniejszość ukraińską. Rodzina babci miała nadany tytuł szlachecki, herbu Sas. Natomiast wieś, w której mieszkała, przed 1939 r. należała do II Rzeczypospolitej. Od połowy września 1939 r. wieś znalazła się pod okupacją sowiecką. Następnie w latach 1941-1944 przeszła pod okupację niemiecką. W 1944 r. miejscowość, w której mieszkała babcia Ola, została ponownie zajęta przez wojska sowieckie. Wówczas to, dziadek babci Oli - Mikołaj Wysoczański, został uznany za wroga nowej władzy radzieckiej i zesłany do obozu pracy na Sybir. Rodzice babci Oli (Jan i Julia) oraz jej babcia - Justyna Matkowska, oczekiwali na powrót dziadka z zesłania. Dziadek wrócił w rodzinne strony w 1948 r.
Podczas jego nieobecności, w rejonie powiatu turczańskiego, dochodziło do licznych pogromów ludności polskiej, które dokonywane były przez bandy UPA (nacjonalistów ukraińskich).
Po zakończeniu II wojny światowej cała rodzina oczekiwała na powrót dziadka babci - Mikołaja Matkowskiego - z zesłania na Sybir i chciała wyjechać do niepodległej Polski. Po powrocie dziadka w 1948 r. do domu, ataki nacjonalistów ukraińskich na wsie zamieszkałe przez ludność polską nie ustawały. W 1950 r. miał miejsce kolejny atak na wieś, w której mieszkała moja babcia z rodziną, więc z obawy o własne życie cała rodzina,oprócz dziadka Mikołaja, ukryła się w pobliskim lesie. Dziadek został sam w domu, by go chronić. Sądził, iż jego niedawni sąsiedzi, nie zrobią krzywdy schorowanemu człowiekowi. Jak się później okazało, decyzja ta miała tragiczne skutki.
Banda ukraińskich nacjonalistów, która wówczas plądrowała kolejny raz wieś Wierchno Wysocko, skatowała dziadka na śmierć. Jak wynika z relacji babci Oli, przeżyła bardzo śmierć dziadka, z którym nigdy się nie rozstawała po jego powrocie z Sybiru. Po tym wydarzeniu i licznych staraniach w 1958 r. rodzina babci wyjechała do niepodległej Polski, gdzie osiedliła się na tzw. Ziemiach Odzyskanych, w Dąbrowie Górnej w powiecie lubińskim.
Zdaję sobie sprawę, że mojej babci trudno było przywołać w pamięci wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat. Ból jakiego doznała, w tak młodym wieku, zapewne utkwił jej głęboko w sercu. Dlatego też, zachęcona przeze mnie do opowiedzenia losów swojej najbliższej rodziny, z nieukrywanym smutkiem i żalem wspominała te bolesne dla niej chwile ze swojego dzieciństwa. Jakież było jej wzruszenie, kiedy pokazałam jej zdjęcia (umieszczone w Internecie) z miejsc, w których kiedyś mieszkała.
Słuchając relacji babci Oli, również się wzruszyłam, gdyż bardzo babcię kocham, chociaż czasami bywa trochę nadopiekuńcza, jednak teraz wiem skąd wynika ta troska o mnie.
Być może kiedyś udam się do miejscowości Wierchno Wysocko z moimi rodzicami, bo chciałabym zobaczyć miejsca, skąd wywodzą się korzenie części mojej rodziny. Ale czy zabiorę ze sobą babcię?
Z przekazu jej wynika, że powrót w te miejsca wywołałby u niej niewyobrażalny ból, gdyż przywołałby straszne wspomnienia, związane ze śmiercią dziadka i ucieczką rodziny do Polski. Zapewne babcia chciałaby, zachować w pamięci dawny obraz swojego drewnianego dworku z dużą werandą i otaczającą go górską przyrodą, który w wyniku działań sowieckich władz został zniszczony.
Autorka jest uczennicą Zespołu Szkół Społecznych im. Rady Europy w Lubinie