Wspomnienia z Kurierem Lubelskim. Historia kobiety ze zdjęcia
Przez 60 lat działalności Kuriera Lubelskiego zapisaliśmy historię naszego miasta nie tylko za pomocą słów, ale także fotografii. Na naszych łamach publikowaliśmy zdjęcia najważniejszych wydarzeń, ale nie tylko. Często ukazywaliśmy życie codziennie Lublina i portrety jego mieszkańców.
Jednym z takich przykładów jest zdjęcie kobiety z 27 marca 1979 roku. Jego autorem jest Radkiewicz.
„Kiedy wreszcie zamienimy ciężkie zimowe okrycia na lekki wiosenne płaszczyki” możemy przeczytać w podpisie.
Wiemy, że bohaterka fotografii miała wówczas 21 lat i nazywała się Barbara Przekaza. Od kilku lat mieszkała w Lublinie i pracowała na lubelskiej kolei.
O tym, że zdjęcie z nią trafiło na łamy Kuriera dowiedziała się dopiero w pracy. Widocznie nie miała w zwyczaju kupować codziennie naszej gazety, ale nie mamy jej tego za złe. Szczególnie, że po tej publikacji nie było jej całkiem do śmiechu
- Na drugi dzień w pracy podszedł do niej naczelnik i ni stąd ni zowąd spytał, co robiła wczoraj około południa – wspomina Tadeusz, jej mąż – Basia niczego się nie spodziewała i odpowiedziała, że około 12.00 wyszła zanieść dokumenty do drugiego biura. Co akurat było prawdą. Tylko, że w międzyczasie zdążyła jeszcze podjechać na plac Litewski do ulubionej lodziarni. Po jej odpowiedzi naczelnik tylko się uśmiechnął i podał jej do ręki Kurier.
I na tym historia tego przypadkowego zdjęcia mogłaby się już skończyć, ale ma jednak jeszcze jedną odsłonę.
Barbara Przekaza pochodziła z małej wsi w okolicach Turobina w ówczesnym woj. zamojskim. Gdy jeden z mieszkańców zobaczył jej zdjęcie w gazecie od razu poszedł o tym powiedzieć swojemu sąsiadowi. I tak od sąsiada do sąsiada informacja dotarła w końcu do rodziców kobiety ze zdjęcia. A fakt, że w międzyczasie Kurier Lubelski zamienił się w tzw. „świerszczyk” dla dorosłych, to tylko zwykły drobiazg.
To nadal jeszcze nie koniec.
Po dwóch latach od publikacji tego zdjęcia Barbara poznała swojego przyszłego męża Tadeusza. Chociaż bardzo byśmy sobie tego życzyli, to fotografia z Kuriera nie przyczyniła się do ich spotkania. W 1983 roku wzięli ze sobą ślub, a po dwóch lat przyszedł na świat ich syn. I to wciąż nie koniec tej historii.
Pewnie zastanawiają się państwo dlaczego o tym wszystkim piszemy i skąd tak dobrze wiemy kim była kobieta ze zdjęcia?
Otóż rok po jej śmierci przypadek sprawił, że pracę w redakcji Kuriera Lubelskiego rozpoczął jej syn i autor tego artykułu.
Przyznaję, że nie jest to historia na scenariusz filmowy, ale jednak postanowiłem się z nią podzielić.
Może ktoś z państwa bliskich lub wy sami też kiedyś znaleźliście się na zdjęciu w Kurierze. Czekamy na wasze historie, opowiadania, anegdoty z tym związane. Piszcie na adres online@kurierlubelski.pl
Co tydzień na naszej stronie będziemy prezentować zdjęcia z archiwalnych wydań Kuriera. Może rozpoznacie kogoś z waszych bliskich lub samych siebie.