Rozmowa z Krzysztofem Kaszubą prezesem Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego w Rzeszowie o rosnącej inflacji i płacy minimalnej oraz o szarej strefie.
Nowy rok zaczęliśmy dobrą wiadomością gospodarczą - płaca minimalna w Polsce wzrasta do 2 600 złotych miesięcznie.
Tak, to jest dobra wiadomość zwłaszcza dla pracowników osiągających minimalne wynagrodzenie, które do tej pory wynosiło tylko 2250 złotych miesięcznie. Jest to znacząca podwyżka, bo o 350 zł, czyli o około 15 procent. Jednak w praktyce to powiększenie płacy oznacza, że od nowego roku grupa pracowników najniżej zarabiających będzie mieć więcej pieniędzy w portfelu, ale nie stanie się znacząco bogatsza.
Przełoży się to na spadek szarej strefy, jednak teraz zaczynają się chyba gorsze wiadomości dla pracujących, bo rosą ceny żywności i inflacja, które „pożrą” część tych podwyżek?
Tu konieczne jest małe wyjaśnienie. Minimalna płaca 2600 zł brutto oznacza, że na rękę pracownik otrzyma 1877,62 zł. Mówiąc uczciwie, nie jest to kwota, za którą można żyć dostatnio. I tu dochodzimy to szarej strefy, bo ze względu na wysokie koszty pracy część pracodawców wypłaca jeszcze swoim pracownikom niewielkie premie „pod stołem” za terminowe i dobre wykonanie zadań w niewielkich firmach usługowych czy budowlanych. Trudno wciąż wytwarzać tanio smaczne zupy, pierogi i naleśniki jeśli wzrosły ceny surowców spożywczych zwłaszcza tych lepszej jakości, koszty najmu oraz płace minimalne.
A dlaczego teraz tak bardzo zaskoczyła nas inflacja i jak będzie szybko rosła?
Ekonomistów wzrost inflacji w grudniu zbytnio nie zaskoczył i trudno tu mówić o szoku cenowym. Rosły najpierw ceny warzyw i owoców wskutek suszy, wieprzowiny i drobiu, bo pojawiły się choroby jak na ASF afrykański pomór świń, czy ptasia grypa. Podskoczyły też ceny paliw po ataku na rafinerię w Arabii Saudyjskiej. W ślad za tymi zjawiskami podrożało wiele artykułów konsumpcyjnych. Część firm skorzystało także z przedświątecznego szału zakupów i już w grudniu zaczęła podnosić swoje ceny, aby zrekompensować zapowiedziane na 2020 rok podwyżki cen energii elektrycznej, a także wzrost omawianej tu płacy minimalnej. Jeśli chodzi o dalszy wzrost inflacji, to być może już niedługo może ona zacząć spadać. Nie tylko na podkarpackim, czy na polskim rynku, ale na całym świecie jest nadprodukcja towarów, co skutecznie hamuje ceny. Z drugiej strony są też zagrożenia, jak konflikt z Iranem w tle, co może wywindować ceny ropy, a te zaraz przełożą się oczywiście na ceny paliw, usług transportowych i nie tylko, a w konsekwencji na ceny w sklepach.