Obrona domagała się w środę uniewinnienia rodziców dwojga dzieci, które zginęły w pożarze domu w Rajczy. Prokurator zażądał podwyższenia kary z trzech do pięciu lat więzienia. Wyrok za kilkanaście dni.
Będę z tym żył do końca życia. Chciałem ratować, ale się nie udało, nie udało... Straciliśmy wszystko, a jeszcze mam dla kogo żyć... Proszę o zrozumienie. Serce mi pęka... - mówił wczoraj w bielskim Sądzie Okręgowym szlochając D.M. (sąd zabronił publikacji wizerunku oskarżonych, a jedynie podanie inicjałów imion i nazwisk), ojciec dwójki chłopców, którzy w lipcu 2016 roku zginęli w pożarze domu w Rajczy Nickulinie na Żywiecczyźnie. Matka chłopców K.K. dodała: - Ja także proszę o zrozumienie. Bardzo żałuję tego, co się stało.
Tragiczna noc
Do tragedii doszło w nocy z 1 na 2 lipca 2016 roku. W pożarze domku jednorodzinnego zginęło dwoje dzieci, trzecie - 4-letni Oskar - wraz z rodzicami opuściło palący się budynek. Podczas rozprawy w Sądzie Rejonowym w Żywcu prokurator zarzucił rodzicom dzieci popełnienie przestępstw z art. 155 kodeksu karnego, czyli nieumyślne spowodowanie śmierci oraz art. 160 par. 2 kk, czyli narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia swoich dzieci. Domagał się dla nich pięciu lat więzienia. W marcu br. żywiecki Sąd Rejonowy skazał ich na trzy lata więzienia.
Wczoraj przed bielskim SO odbyła się rozprawa apelacyjna. Obrońca oskarżonych, mec. Przemysław Nowak, domagał się uniewinnienia rodziców. Zwracał m.in. uwagę na to, że D.M. chciał uratować pozostałe dzieci, ale sytuacja była dynamiczna i nie było to możliwe.
W dalszej części:
- Czego domagał się obrońca
- Jak argumentował wyższą karę prokurator
- Co się stało półtora miesiąca po pożarze
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień