Zakola i meandry: Bangkok, Malezja i plagi egipskie
Pan Bogdan pomyślał, że świat głupieje coraz bardziej. Oto pojawiają się historie, które, jak się wydawało, zdarzyć się nie mogą. Bo co powiedzieć na ginekologa, który usypia pacjentkę i ją gwałci?
Albo erotoman, instruktor nauki jazdy, który sadza sobie kursantkę na kolanach i wyjeżdża na ulicę? Co powiedzieć na gościa podróżującego z dwójką dzieci, który zatrzymany przez policję wydmuchuje pięć promili. Dodajmy, że kontrola była rutynowa, bo gość jechał zgodnie z przepisami, całkiem sensownie gadał z funkcjonariuszami i dziwił, że go zatrzymują.
Jest jeszcze facet, który mieszkając na dziewiątym piętrze, schodzi po balkonach do kolegi na trzecie, by pożyczyć zapałki. Robi to oczywiście w trakcie zakrapianej imprezy, a jej uczestnicy obstawiają: da radę czy spadnie? Nikogo nie dziwi członek komisji do walki z alkoholizmem, do mieszkania którego musi udać się patrol policji, bo po pijanemu pobił żonę. A maszynista pociągu pospiesznego, opowiadający, jak źli ludzie, czyli koledzy z załogi pociągu, zadenuncjowali go policji? Został zdjęty w połowie trasy, mimo że punktualnie jechał, a teraz jest wywalony z roboty i ma sprawę karną. Miał tylko półtora promila!
Pana Bogdana już nie zdziwi wiadomość, że policjant nadawał wiadomości gangowi, kogo i gdzie okraść, a sąsiad znajomego śmiertelnie obraził się na szefa, który miał pretensje o to, że zapił, dwa dni nie pojawił się w pracy, nie raczywszy nikogo zawiadomić. A gość, któremu na szczęście nie pozwolono kontynuować kariery nauczycielskiej? W ułańskiej fantazji, podczas wycieczki zabrał piętnastolatków na dansing, gdzie wszyscy się upili, a kilku trzeba było odtruwać. Ale przykład idzie z góry. Co można powiedzieć o polityku, który załatwił szwagrowi pracę i z niewinną minką tłumaczy, że przecież gość musi gdzieś robić? OK, racja. Tylko czemu w zarządzie spółki skarbu państwa, w której ma znajomości, i za 20 tysięcy? Albo szef agencji rolnej obracającej milionami, który ma dwie sprawy karne?
Tak więc niech się schowają wszystkie stacje telewizyjne pokazujące, jak gdzieś w Bangkoku facet wiezie krowę motorem, inny łazi po rozżarzonych węglach albo połyka ogień. Nie rusza pana Bogdana komunikat, że w Malezji urodziła się krowa z dwiema głowami, a pewien rolnik egipski miał dwa serca, o czym przekonano się dopiero podczas sekcji zwłok, kiedy uległ wypadkowi. Albo że ktoś w stanie Missouri zjadł za jednym zamachem 50 tostów, a pewien Irlandczyk stał na głowie przez 26 godzin, a mógł jeszcze dłużej.
Czemu? Bo my tutaj, w naszym pięknym i dotkniętym dobrą zmianą kraju, mamy swój Bangkok, Malezję, wszelkie plagi egipskie i idiotyczne rekordy razem wzięte.