Zakola i meandry: "Bohaterskie kury polskie"
Pan Bogdan w starych, słusznie minionych czasach potrafił, oglądając telewizję czy słuchając radia, czytać między wierszami. Jeśli więc mówiono, że pogłowie bydła w Polsce utrzymuje się na dobrym poziomie, bał się, czy będzie można dostać wołowinę na rosół.
Kiedy mówili, że jest coraz lepiej, a „Polska rośnie w siłę i ludzie żyją dostatniej”, czuł, że tak wcale nie jest. Kiedy przekonywano, że praktycznie dogoniliśmy Europę, a Niemcy czy Francuzi już czują na plecach oddech polskiej, prężnie rozwijającej się gospodarki, wiedział, że to jest bajer, kit i propaganda, choć całkiem dla ucha przyjemna.
Stąd kiedy ostatnio od znajomych usłyszał, że polska telewizja, którą ogląda bardzo rzadko, po zmianach zaczyna przypominać tamtą z czasów Gierka, która uprawiając radosną twórczość, przekonywała Polaków, że jest świetnie, pomyślał, że chyba przesadzają. Co innego w latach 70., kiedy były dwa programy i człowiek musiał słuchać wrogich radiostacji, żeby ewentualnie coś zweryfikować. Dziś to się nie może udać. Przecież jak ktoś zobaczy smutną propagandę, a nie rzetelną informację, może po prostu zmienić kanał, wybrać inną stację. A jeśli tam też gadają głupoty, to obejrzy mecz, film albo kanał przyrodniczy i program o życiu szympansów.
Tak sobie myślał pan Bogdan
W sobotę postanowił sprawdzić, jak to jest. Kiedy w Warszawie szła wielka demonstracja, włączył kanał informacyjny telewizji publicznej. To, co zobaczył, wprawiło go w osłupienie. W górnym rogu ekranu pokazywano ów warszawski marsz, a na pierwszym planie prawicowy dyżurny komentator opowiadał, co widzowie o tym wszystkim powinni myśleć. Oczywiście powinni myśleć wyłącznie źle. Nie było słychać, co tam mówili organizatorzy, nikt nie pytał demonstrantów, czemu przyszli. Ów komentator załatwiał całą sprawę. Pan Bogdan pomyślał, że nawet mistrzowie propagandy z gierkowskich czasów Macieja Szczepańskiego nie wymyśliliby czegoś takiego. Staraliby się zrobić to finezyjniej, mądrzej i lepiej. I pewnie daliby radę.
Przypomniały mu się teksty opowiadane podczas imprez w starych czasach, jak to Gomułka mówił w Sejmie: „Nasze polskie kury idą za przykładem bohaterskich kur radzieckich i statystycznie znoszą obecnie o 0,05 jaja więcej”. Albo to powtarzane do dziś, a przypisane pierwszemu sekretarzowi: „Do niedawna Polska stała nad przepaścią. Obecnie zrobiła spory krok naprzód”.
Albo jeszcze jedno: „Już papież Jan XIII pozytywnie wyraził się o polskiej gospodarce. Cytuję: Jezus, Maria!”.
Pan Bogdan pooglądał jeszcze chwilę. Pomyślał, że gorzej już być nie może. Zmiął w ustach straszliwe przekleństwo i zmienił program. Natrafił na film o propagandzie w czasach stalinowskich...