Pan Bogdan został ostatnio zaatakowany przez starego kolegę za to, że nie jest aktywny na facebooku. Ów kumpel jest fanem nowego sposobu komunikowania się. Zapełnia sieć informacjami o tym, co robił, gdzie był i z kim się spotkał. Pan Bogdan założył kiedyś sobie konto. Czasem tam wejdzie, ale bardzo rzadko. Teraz pod wpływem krytyki zajrzał tam wreszcie.
Dowiedział się, że kolega jadł na obiad kotlet wieprzowy z surówką z białej kapusty, wcześniej zupę pomidorową, a na końcu kompot. Potem w niedzielne popołudnie odwiedziły go wnuczki. Wieczorem obejrzał mecz, potem poczytał i poszedł spać. Wszystko było uzupełnione fotkami. Pan Bogdan i wszyscy, którym kolega to udostępnił, mogli obejrzeć ów kotlet i pomidorówkę. Także hasające wnuczki, była też fotka telewizora, na którego ekranie można było rozpoznać mecz. Potem kolega myjący ząbki i wreszcie fota łóżeczka. Do tego komunikat o deszczowej pogodzie na dzień następny i widok zza okna, który potwierdzał prognozę.
Pan Bogdan pomyślał, że stary kumpel, aczkolwiek całkiem fajny facet, na starość zwariował i z uporem godnym lepszej sprawy dokumentuje wszystko, co robi, bo brakowało tylko zdjęć i informacji o wypróżnieniu. Jednak nie. Zaczął oglądać wpisy tych, których kiedyś zaprosił na swoje konto, ale od dawna tam nie zaglądał. Okazało się, że to, co wyrabia kolega dokumentujący codzienne czynności jest tylko niewielkim zboczeniem. Oto człowiek, którego zawsze oceniał jako fajnego i normalnego, jak mu się zdawało, nadającego na takich jak on falach, dostał politycznego szału. Wyzywa wszystkich tych, którzy są przeciwko nowej władzy. Ci, którzy myślą inaczej, to Targowica, zaprzańcy, zdrajcy.
Ów, zdawałoby się normalny, znajomy nie poprzestał na wpisach. Ściąga jakieś szubienice, memy atakujące myślących inaczej. Tych, którzy wpisują się z innymi poglądami, traktuje już na ostro. Inny, też całkiem sympatyczny gość, skupił się na odchudzaniu. Informuje wszystkich, ile mu ubyło, gdzie biegał, ile kalorii spalił, jakie odżywki bierze i w jakich ilościach. To było nawet ciekawe, ale mniej więcej do trzeciego wpisu. Jeszcze inny złośliwie komentuje rzeczywistość. Wszyscy są złodziejami, karierowiczami, oszukańcami. Przez nich tacy porządni ludzie jak on nie mogą się wybić.
Czytając te wpisy pan Bogdan doszedł do wniosku, że ta nowa technika narobiła wiele złego. Kiedyś, podczas towarzyskiego spotkania, gościowi, który opowiadał bez przerwy, co wczoraj robił kazano by zamknąć gębę. Nawiedzonemu politycznie zagrożono wywaleniem z imprezy. Narzekającemu na cały świat kazano by rozlać to, co zostało, a maniaka odchudzania i biegania wysłano by po kolejną flaszkę. Dziś można się tylko wpisać...